O nadawaniu imienia, czyli czemu chcecie skrzywdzić dziecko?

O nadawaniu imienia, czyli czemu chcecie skrzywdzić dziecko?

Nadawanie imienia dla dziecka to jeden z fajniejszych momentów oczekiwania na nowego człowieka. Rodzice mogą wtedy zdecydować o tym, jak to dziecko będzie nazywane – od urodzenia aż do śmierci. Oczywiście jest to też duża odpowiedzialność, bo co będzie jak to imię się dziecku nie spodoba, albo jak dzieciom z klasy się to imię nie spodoba, albo dzieciom z podwórka, albo dziadkom, albo sąsiadkom? No właśnie jak to jest, że do wyboru imienia naszego dziecka każdy chce dorzucić swoje 5 groszy? Niektórzy delikatnie rzucają przy wspólnym obiedzie: „Przyśniło mi się dzisiaj w nocy imię Anna, jest takie piękne…”, inni mniej delikatnie mówią wprost:

  • „Jak będziecie do niej mówić?”
  • „Jak ona będzie się z tym czuła?”
  • „Jak to się zdrabnia?”
  • „Takie okropne imię?”
  • „Klara? Jak koń?”
  • „Sonia? Jak pies?”
  • „Anastazja? Jak ta prostytutka?”
  • „Kalina? Jak ta roślina?”
  • „Laura? Jak ta złośliwa sąsiadka z pod 5?”
  • „Ania? takie pospolite?”

Z Frankiem i Lilą było łatwiej, bo od początku wiedzieliśmy, że będą Frankiem i Lilą i nawet jeśli ktoś chciał się podzielić swoją opinią, to w ogóle to do nas nie docierało. Teraz kiedy sami jeszcze nie wiemy, jakie imię wybrać, tych komentarzy są miliony. Każdy ma jakieś swoje ulubione imię i koniecznie chce nas przekonać do tego, żebyśmy wybrali to, co jemu się podoba, dyskredytując tym samym naszych faworytów.

Nasze wymagania co do imienia są na tyle skomplikowane, że sami mamy problem ze znalezieniem czegoś, co spełnia kryteria, a jeśli do tego dojdą uwagi osób postronnych to nasza córka musiałaby się nazywać „Ona” do czasu aż sama by sobie wybrała coś odpowiedniego.

Jeśli o nas chodzi to zależy nam na tym, żeby imię nie było zbyt popularne – nie chodzi o to, żeby nikt w całej Polsce nie miał tak na imię, ale żeby imię było na tyle rzadkie, że jak zawołam moją córkę na ulicy, to na 90% odwróci się tylko ona :) Ja byłam jedyną Marysią w klasie, w całej podstawówce Marysie były dwie. Jeśli gdziekolwiek słyszałam „Marysia!” to zawsze się odwracałam i zawsze było to skierowane do mnie. Teraz jest nieco inaczej bo na placu zabaw co czwarta dziewczynka to Marysia :) W liceum w mojej klasie było 9 dziewczyn, 4 to były Agnieszki – oprócz tego Kasia, Basia, Asia, Ania i Marysia. Chciałabym, żeby moja córka nie była taką „Agnieszką” :) Dlatego z góry skreślamy wszystkie imiona z pierwszej 10 najbardziej popularnych imion, a nawet druga dziesiątka raczej nie wchodzi w grę.

Chcielibyśmy też, żeby imię miało kilka różnych wersji. Tak jak Franek i Lila – mogą być Franciszkiem i Lilianą, mogą być Franusiem i Lilusią, generalnie mogą sobie wybrać dokładnie taką formę swojego imienia jaka im się aktualnie podoba. Nie będzie też problemu kiedy zostaną prezydentami świata albo profesorami ;)

No i na koniec imię ma się podobać mi i Michałowi – a z tym jest największy problem. To, co podoba się mi, nie podoba się jemu i na odwrót. A jeśli już znajdziemy coś, o czym oboje myślimy „o fajne!”, to za chwilę znajduje się jakiś wujek dobra rada, który uświadamia nas, jak bardzo nieszczęśliwe będzie nasze dziecko z powodu tego okropnego imienia, które postanowiliśmy mu nadać. Tę sytuację pogarsza fakt, że podobają nam się imiona niezbyt popularne, więc ludzie nie do końca wiedzą jak zareagować – no bo gdyby to była Zosia albo Maja, to reakcja jest oczywista „O! Moi znajomi też mają Maję” albo „O! Znam 10 małych Zoś!” ;) Z tego wszystkiego chyba przestaniemy odpowiadać na pytanie o imię i zaczniemy mówić, że zdecydujemy jak już ją zobaczymy. Może to jakoś ograniczny dyskusje na temat tego jak bardzo złe imię wybraliśmy ;)

Ja wychodzę z założenia, że nietrafione może być połączenie imienia z nazwiskiem, albo imienia z pełnioną rolą w życiu (no bo pani prezes banku Dżessika to jednak słaba propozycja), ale imię samo w sobie jest po prostu imieniem. I nawet coś co mi się nie podoba, dla kogoś innego może być idealne. Wiadomo, że zawsze będą „dziwne” imiona, ale wbrew pozorom to są po prostu imiona, z którymi nie jesteśmy osłuchani i dlatego nie wydają nam się tak „normalne” jak Lena, Zosia i Maja. Na przykład przed wojną Eulalia była dość popularnym imieniem (Eulalię z mojej rodziny zdrabniano do Lalki), teraz faktycznie brzmi oryginalnie, ale raczej nie próbowałabym przekonać kogoś, komu się to imię podoba do zmiany decyzji. Widocznie tak postanowił, widocznie tak właśnie chce mówić do swojego dziecka, jeśli Tobie się to imię nie podoba, to po prostu możesz go nie nadawać własnym dzieciom. Mnie się nie podoba 80% imion nadawanych w Polsce, ale jakoś nigdy nie przyszło by mi do głowy, żeby dzielić się moimi gustami z ludźmi, którym te imiona się podobają. Po prostu akceptuję wybory innych, pomimo że sama ich nie podzielam. Poza tym do każdego imienia da się przyzwyczaić, skoro mi się udało zaakceptować taką wiejską Marysię i pretensjonalną Marię, to każdy poradzi sobie ze swoim imieniem :)

Tagi:

Zobacz
więcej

Bezpieczna droga do żłobka, szkoły i przedszkola

Bezpieczna droga do żłobka, szkoły i przedszkola

Już za chwilkę będziemy znowu odprowadzać swoje dzieci do szkoły, przedszkola czy żłobka. Zapewne jeśli pogoda pozwoli, to będziemy chodzić pieszo, czy jeździć rowerem, ale jeśli mamy daleko, albo pogoda zacznie zawodzić, to prawdopodobnie zaczniemy w tym celu używać samochodu.