Każdy, kto spodziewa się drugiego potomka, posiadając już jedno dziecię w niezaawansowanym wieku, wysnuwa różne teorie na temat tego, jak będzie poruszał się z dwójką dzieci na raz. Ja niezwykle odważnie zakładałam, że moje starsze, dwuletnie dziecko będzie grzecznie kroczyło przy wózku siostry. Jeszcze przed pojawieniem się na świecie córki doszłam do wniosku, że Franek, który sam często korzystał z wózka, może się nie dać przekonać do niepakowania własnej pupy do wózka Lili. Zdecydowałam się zakupić dostawkę, jako remedium na moje wątpliwości. Niestety po kilkunastu spacerach okazało się, że taka dostawka sprawdza się jako dodatkowy, a nie podstawowy środek do przewozu dziecka, że ciężko się na takiej dostawce zdrzemnąć, że słabo się taką dostawką podjeżdża pod krawężniki (a tego u nas pełno), no i że schodzenie z dostawki bez ostrzeżenia jest bardzo niebezpieczne (Franek niestety nie dał się przekonać, że powinien zgłaszać chęć opuszczenia wózka). Okazało się również, że przy dwójce małych dzieci, kluczowa jest możliwość przywiązania obojga do wózka w celu odbycia spokojnych zakupów, lub szybkiego przejścia z punktu do punktu.
Doszłam do wniosku, że potrzebuję wózka rok do roku i zdecydowałam się na markę, która od zawsze kojarzyła mi się z najciekawszym rozwiązaniem przewożenia rodzeństwa. Udało nam się nabyć Phil & Teds Vibe – i dzień, w którym został on przywieziony do nas do domu odmienił każde wyjście i wyjazd z naszymi potworami.
Phil & Teds Vibe jest jednym z droższych modeli tego producenta, ale moim zdaniem jest jednym z bardziej wytrzymałych i lepiej zaprojektowanych. Vibe jest trójkołowcem na dużych pompowanych kołach, ma bardzo duże główne siedzisko, ogromną budę, którą można obracać w dwie strony, regulowaną wysokość rączki, bardzo pojemny i łatwo dostępny kosz na zakupy oraz dodatkowe mniejsze siedzisko, które można wpiąć poniżej lub powyżej siedziska głównego.
Ogromnym plusem Vibe’a jest jego ogromna elastyczność jeśli chodzi o przewożenie dzieci w różnym wieku. Może być wykorzystywany jako gondola dla jednego dziecka (wtedy albo dokupuje się tradycyjną twardą gondolę montowaną na stelażu, albo kupuje się miękki kokon wkładany na siedzisko spacerówki), bądź jako spacerówka dla jednego dziecka. Jeśli w domu pojawi się drugi potwór, to na głównym siedzisku w kokonie przewozimy nowonarodzonego, a starszaka wozimy w dodatkowym siedzisku nad kokonem. Jeśli młodsze urośnie na tyle, że będzie je można posadzić to wyciągamy kokon, wkładamy młodszego do siedziska spacerówki, a dodatkowe siedzisko przekładamy na dół i starsze korzysta z niego jeśli akurat ma taką potrzebę. Możliwości jest mnóstwo, a najfajniejsze jest to, że jeśli akurat nie korzystamy z dodatkowego siedziska to można je wypiąć i włożyć do kosza pod wózkiem. Co więcej, wózek DA SIĘ ZŁOŻYĆ z zamontowanym dodatkowym siedziskiem, więc nie trzeba wcześniej rozkładać wózka na kawałki.
Do plusów na pewno można zaliczyć bardzo duże koła, dzięki którym wózek sunie po każdym podłożu (ja z zablokowanym przednim kołem jeździłam nim po plaży). Buda jest ogromna i można ją bardzo głęboko zasunąć, więc jest w stanie ochronić przed słońcem i deszczem. A do kosza pod wózkiem spokojnie może się zmieścić jeszcze jedno dziecko ;). Do wózka można dokupić specjalną osłonę przeciwsłoneczną, co u mnie świetnie się sprawdzało podczas wakacji, kiedy Lila dużo spała w wózku na powietrzu (osłona chroni też przed owadami, więc była w użyciu od rana do wieczora). Podobał mi się też łatwy w użyciu hamulec (czerwony przycisk na rączce), co dla mnie jest ważne, bo zawsze mam jakieś chore wizje, że wózek ze źle zaciągniętym hamulcem wjeżdża na ulicę. Na szczęście przy tym wózku nie ma takiej możliwości :) Z mojego punktu widzenia plusem jest też możliwość dokupienia ogromnej ilości dodatków do wózka :)
Wózek pomimo tego, że jest duży składa się do małych rozmiarów, a po ściągnięciu tylnych kół (jest to bardzo łatwe) zmieści się też do malutkich bagażników.
Jedyne minusy jakie znalazłam, to regulacja opuszczania oparcia w głównym siedzisku, do której potrzebne były dwie ręce (regulacja jest na pasie), małe dodatkowe siedzisko (2 letniemu dużemu Frankowi wystawała trochę głowa) i brak wyczuwalnej amortyzacji – chociaż podczas jazdy siedzisko spacerówki się bujało i Lila od razu zasypiała, więc być może ona amortyzację wyczuwała. Wadą może też być zbyt mała odległość między siedziskami i wrażenie, że dziecko, które jedzie z tyłu nabawi się klaustrofobii. Szczerze mówiąc nam zaczęło to przeszkadzać jak Lila miała ok. 9 miesięcy i własne zdanie na temat tego, jak dużo rzeczy musi widzieć przed sobą. Niestety kochany starszy brat chciał widzieć dokładnie to samo co Lila i jeździć dokładnie w tym samym siedzisku :)
Wózek do najtańszych nie należy, bo zestaw z dwoma siedziskami, kokonem i podwójną osłoną przeciwdeszczową kosztuje ok. 3200zł. Phil & Teds Vibe w wersji pojedynczej spacerowej kosztuje ok. 2400 zł. Warto rozejrzeć się za używanymi wózkami, bo wtedy można sporo zaoszczędzić.
Więc jeśli, drogi ojcze/droga matko, masz dwójkę małych dzieci i każde wyjście na spacer jest walką o miejsce siedzące w wózku, daj sobie żyć i skuś się na Phil & Teds. Na pewno odczujecie radość z ponownego posiadania dwóch wolnych rąk :)
