Pojawienie się w domu dziecka zmienia krajobraz wszystkich pomieszczeń, w których przebywamy. W łazience nagle pojawia się wanienka, gąbeczki, kremy, oliwki, klocki, autka i piłeczki. Próba wzięcia relaksującej kąpieli poprzedzona jest odszukaniem wanny zagubionej wśród zabawek kąpielowych. Nasza sypialnia już nie jest za bardzo nasza, bo jest tam więcej pieluch, kocyków i małych ubranek niż naszych rzeczy. Miliony zabawek, które nasze dziecko dostało, zaczynają tworzyć w salonie górę wyższą od fotela, a my co chwile powtarzamy sobie, że jakoś trzeba nad tym zapanować.
U nas góry dziecięcych rzeczy (głównie zabawek) pojawiły się, gdy urodził się Franek. Kiedy po narodzinach Lili próbowałam jakoś nad tym zapanować, to szybko ogłosiłam kapitulację. Nie potrafiłam się wygramolić z nadmiaru rzeczy. Ale gdy zaszłam w kolejną ciążę, to przeprowadziliśmy się do nowego domu i uroczyście poprzysięgłam, że trzecie dziecko nie przyczyni się do obrośnięcia w miliony zabawek — będzie minimalistycznie i schludnie. Dlatego jeszcze zanim Hela ogarnęła, że na świecie istnieją zabawki, to zaczęłam pozbywać się wszystkich fotelików, huśtawek, bujaczków, mat, grzechotek, maskotek i gryzaków po jej starszym rodzeństwie. Byłam mega dumna z tego, że przy trzecim podejściu udało mi się zminimalizować ilość niemowlęcych zabawek. W rezultacie Helena miała ich maksymalnie kilkanaście (w większość niewielkich rozmiarów), a ja cieszyłam się minimalizmem, który panował w jej kąciku zabaw w salonie. I szkoda, że po tym minimalizmie w czasach niemowlęcych nie zostało obecnie wiele, bo jak patrzę na obecny pokój Lili i Heli, to minimalizm jest słowem, który zupełnie nie opisuje tego, co tam się dzieje!
Ale wracając do niemowlaków, to planując kącik zabaw Felicji, chciałam, żeby było równie minimalistycznie i wygodnie. Z Felicją spędzam cały dzień, bo póki co nie mamy ani niani, ani żłobka, a to oznacza, że wtedy, kiedy ona się bawi, ja siedzę w pobliżu z laptopem i pracuję. Najwygodniej jest nam siedzieć razem w pokoju gości, który jest jednocześnie salą kinową, bo mamy tam dużo miejsca, dużo światła i mało rzeczy, które potencjalnie mogą stanowić zagrożenie (przynajmniej dopóki Felka nie zacznie sięgać wyżej).
Mata do zabawy gugu the hero
Wszystko zaczęło się od maty. Nie jestem fanką mat edukacyjnych z pałąkami, dźwiękami i światełkami, bo moje doświadczenia są takie, że niemowlaki, jak tylko obrócą się na brzuch, to przestają się interesować tym, co wisi nad nimi. Chciałam więc zwykłą matę na podłogę, bez żadnych dodatków. Zgodnie z zaleceniami naszej fizjoterapeutki mata nie mogła być miękka, szukałam więc przez długi czas maty, która nie jest miękka, nie jest piankowa (nie przepadam za takimi, bo łatwo jest je zniszczyć) i podoba mi się na tyle, że chciałabym codziennie na nią patrzeć.
Ja takiej maty nie znalazłam, ale na szczęście taka mata znalazła mnie :) Jeszcze przed wakacjami zwróciła się do mnie polska marka gugu the hero z pytaniem, czy nie chciałabym przetestować ich maty. No wiadomo, że chciałam! No i powiem wam, że to jest strzał w dziesiątkę, bo dokładnie takiej maty potrzebowałam.
Gdybym miała porównać do czegoś tę matę, to byłaby to moja mata do jogi. Jak się okazało, skojarzenie miałam jak najbardziej słuszne, bo maty gugu the hero zrobione są tak samo, jak maty do jogi. Są to maty wykonane z naturalnego kauczuku, który pokryty jest przyjemną w dotyku mikrofibrą. Przepiękne wzory nadrukowane są bezpiecznymi farbami. Matę gugu the hero można prać w pralce (cykl do prania ręcznego), więc całkiem łatwo utrzymuje się ją w czystości. A jeśli jej nie używacie, to można ją po prostu zwinąć.
Maty gugu the hero dostępne są w 5 wzorach i 2 kształtach (okrągła i prostokątna) i kosztują 279 zł lub 359 zł. Ogromnym plusem jest to, że z takiej maty nieprędko się wyrośnie, bo posłuży również jako dywanik w pokoju dziecka! Maty możecie kupić na guguthehero.pl (w sklepie znajdziecie więcej różnych produktów, polecam waszej uwadze koce piknikowe — mamy taki i też się super sprawdza).
Jeśli podobają wam się produkty gugu the hero, to mam dla was wspaniałą wiadomość. Do 12.09.2021 roku możecie je na hasło „mamygadzety” kupić z 10% zniżką.
Stojak edukacyjny mokee
Przyznam szczerze, że nie czułam wielkiej potrzeby posiadania stojaka edukacyjnego, ale już przy pierwszym spotkaniu poleciła go nam fizjoterapeutka, co więcej zaleciła nam przy nim bardzo konkretne zabawy. Stojak pojawił się więc w kąciku zabaw Felicji pomimo moich wcześniejszych planów. Zdecydowałam się na stojak polskiej marki mokee nie tylko dlatego, że to polska marka, ale dlatego, że zabawki wiszące na tym stojaku są w duże czarno-białe wzory, więc idealnie dopasowane do potrzeb najmłodszych niemowląt. Oczywiście na stojaku można też wieszać inne zabawki, ale ten czarno-biały zestaw był dla nas idealny na początek.
Stojak wykonany jest z drewna bukowego, ma szerokość 64 cm i wysokość 58 cm. Kosztuje 249 zł, ale obecnie można go kupić w promocji za niecałe 210 zł. Dostępny jest w sklepie mokee.
Zabawki dla niemowląt
Wybór zabawek niemowlęcych jest ogromny, więc naprawdę łatwo wpaść w sidła kupowania i posiadania miliona grzechotek i gryzaków, ale prawda jest taka, że nawet jak będziecie mieli ich milion to niemowlak i tak będzie się interesował tylko kilkoma, więc polecam od razu ograniczyć się w kupowaniu :)
Jeśli chodzi o gryzaki, to u nas zdecydowanym faworytem są kauczukowe gryzaki hiszpańskiej marki Oli & Carol. Ja je lubię, bo są piękne, wyglądają bardzo realistycznie, a do tego wykonane są z naturalnego kauczuku. Felce też przypadły do gustu. Ja jestem fanką wiśni, ale dużym powodzeniem cieszy się też pomarańcza oraz serduszko zaprojektowane przez Agatha Ruiz de la Prada. Największy wybór tych gryzaków znajdziecie w sklepie Edukatorek! Kosztują od 65 do 79 zł, ale sporo wzorów można kupić na promocji.
Natomiast najbardziej popularną grzechotką w naszym domu jest obal lisek marki Skip Hop. Śmiem twierdzić, że jest to jedna z najlepiej zaprojektowanych grzechotek, gdyż nie znam dziecka, które by tej zabawki nie pokochało, a polecam je co roku w moim Poradniku Prezentowym. Łatwo jest ją złapać i przekładać z ręki do ręki nawet na początku nabywania tej ważnej umiejętności, można ją gryźć, przesuwać koraliki oraz oczywiście grzechotać! Występuje w kilku wersjach (lisek, sowa, pszczoła i jeż), a kosztuje 55 zł. Zabawki Skip Hop można kupić między innymi w sklepie Mama Gama.
Książeczki dla niemowląt
To, jak niemowlęta reagują na książeczki kontrastowe, fascynuje mnie nieustannie. Naprawdę jak się samemu nie zobaczy, jak najmłodsze niemowlaki nie mogą oderwać oczu od dużych czarno-białych wzorów, to ciężko uwierzyć, że takie maluchy potrafią na czymś tak bardzo skupić wzrok. Dlatego warto by wśród zabawek niemowlaka były też książeczki. Moja ulubiona seria to Nowa Seria Dobra Książeczka wydawnictwa Tekturka, czyli 7 książeczek dla dzieci od urodzenia do 3 roku życia. Każda z książek jest dostosowana do wieku i umiejętności dziecka. Fela na razie intensywnie wpatrywała się w książeczkę dla dzieci 0-3 i 3-6 miesięcy i polecam je bardzo! Cały zestaw książeczek kosztuje tylko 55,95 zł, a pojedyncze książeczki można kupić już za 8 zł! Wszystkie części znajdziecie na taniaksiazka.pl.
A jeśli jesteśmy przy książeczkach, to muszę wam po raz kolejny polecić naszą ulubioną Księgę Dźwięków, która jest wspaniałą książeczką dla dzieci od mniej więcej 6 miesiąca życia! To nasz drugi egzemplarz — pierwszy miała Hela i rozniosła go na części. Felce jeszcze nie udało się rozerwać tej książeczki na kawałki, ale za to wessała już jedną tekturową stronę prawie do połowy. Mam nadzieję, że księga dotrwa niezjedzona do czasu, aż zaczniemy sobie ją w całości przeglądać (na razie Fela ma swoje ulubione strony, które próbuje zjeść). Księga Dźwięków kosztuje 26 zł i można ją kupić na stronie taniaksiazka.pl.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o nasz kącik zabaw niemowlęcych. Więcej gadżetów nie mamy, odpuściłam leżaczki, bujaczki, huśtawki i inne ustrojstwa zabierające miejsce. Zamiast leżaczka mamy w kuchni krzesełko Nomi z leżaczkiem dla niemowląt, dzięki czemu Felka podczas posiłku jest z nami, a ponieważ leży na wysokości stołu, to widzi, co robimy. A zamiast niemowlęcego bujaczka mamy nasz bujak good wood, który jest wspólną zabawką wszystkich dzieci i jak się okazało, wspaniale sprawdza się również przy niemowlaku.
Wpis powstał przy współpracy z marką gugu the hero.
Część zawartych w tym wpisie linków, to linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nie, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu drobną prowizję. W żaden sposób nie wpływa to na cenę, którą Ty zapłacisz, ale dla mnie będzie sygnałem, że cenisz moją rekomendację :)
fot. Agnieszka Wanat