„Mamo, chcę kupę!”, czyli ile wina możemy wypić podczas odpieluchowania dziecka

„Mamo, chcę kupę!”, czyli ile wina możemy wypić podczas odpieluchowania dziecka

Jestem mamą od 13 lat, mam czworo dzieci, wiele już przeszłam, widziałam takie rzeczy, o których wcześniej mi się nie śniło. Okazało się, że przez długi czas mogę funkcjonować bez snu, że da się żyć bez porannego prysznica, a dla usłyszenia ciszy jestem w stanie zrobić prawie wszystko. Moje dzieci przeszły przez żłobek, przedszkole i a nawet sporą część szkoły, ale jeśli chodzi o wyzwania stojące przed rodzicem, to nadal uważam, że odpieluchowanie jest jednym z trudniejszych.

Za każdym razem był to bardzo trudny czas, bez względu na to, czy trwał miesiąc, czy dwa dni. I szczerze mówiąc, do tej pory nie miałam pojęcia, czemu to jest takie męczące. Dopiero lektura książki „Mamo, chcę kupę!” pozwoliła mi zrozumieć, dlaczego nauczenie dziecka korzystania z toalety było dla mnie wyczerpującym okresem. Moim zdaniem absolutnie każdy rodzic, który stoi przed tym wyzwaniem, powinien najpierw przeczytać tę książkę, bo nawet jeśli nie skorzysta z metod proponowanych przez autorkę, to zrozumie, czemu może być mu w tym okresie tak ciężko.

Książka „Mamo, chcę kupę!” została napisana przez amerykankę Jamie Glowacki, która jest ekspertką od treningu nocnikowego i zajmuje się tym tematem od kilkunastu lat. Wiem, że słowa „trening” czy „trener” mogą źle się kojarzyć. Niektórzy myślą, że trening oznacza stanie z batem nad dzieckiem i czekanie aż wykona ono nasze polecenie, ale jeśli macie takie złe skojarzenia, to „trening nocnikowy” nazwijcie „nauką korzystania z nocnika”!

Zanim pierwszy raz przeczytałam tę książkę, to byłam do niej nastawiona sceptycznie. Byłam święcie przekonana, że przeczytam w niej o jedynej skutecznej metodzie odpieluchowywania i byłam pewna, że po tej lekturze będę czuła się winna. Tymczasem książka ta w czterech miejscach zachęca mamy do picia wina a w dwóch do jedzenia czekolady, co samo w sobie sprawia, że odpieluchowanie dziecka zaczyna się jawić jako bardzo pożądany etap bycia rodzicem!

Autorka jest naprawdę bardzo doświadczoną osobą w kwestii uczenia dzieci korzystania z toalety. Sama ma jednego syna, ale pracowała z rodzicami tysięcy innych dzieci. Można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że pomagała przezwyciężyć te problemy, które napotykamy my :) Niestety pomimo tysięcy nocnikowych konsultacji, nie udało jej się odnaleźć tego tajnego guzika, który należy wcisnąć, żeby dziecko przestawiło się z pieluch na nocnik. Na szczęście na podstawie swoich doświadczeń stworzyła kilkuetapową metodę odpieluchowania, którą stosuje podczas pracy z rodzicami i ich dziećmi.

Szczerze mówiąc, dla mnie w tej książce najważniejsza nie jest wcale ta metoda, ale wyjaśnienie rodzicom czym jest odpieluchowanie i jak ważna jest pielucha w życiu małego dziecka. Po pierwsze nauczenie dziecka korzystania z toalety jest pierwszą AKTYWNĄ nauką w życiu dziecka. Do tej pory dziecko uczyło się wszystkiego samo z siebie — raczkowanie, siadanie, chodzenie, wkładanie jedzenia do buzi. Nie musimy dziecku pokazywać, jak się siada, ono samo usiądzie, kiedy będzie gotowe. Tymczasem korzystanie z toalety jest umiejętnością społeczną — wymaga zapoznania dziecka z tą czynnością i uświadomienia mu, że tak powinno się postępować. Jest bardzo dużym sprawdzianem naszej konsekwencji, cierpliwości, umiejętności nauczania i wyznaczania granic. Dlatego tak nas to frustruje i doprowadza do szaleństwa, jeśli nie otrzymujemy efektów tak szybko, jak byśmy chcieli.

Po drugie — pielucha to dla małego dziecka symbol bezpieczeństwa — pielucha trafia na pupę niedługo po urodzeniu i jest na niej stale przez dwa lata. Dziecko jest do niej przywiązane i naturalne dla niego jest to, że ciepła kupa przyklejona jest do jego pośladków. Jakby to nie brzmiało — rodzice z niezrozumiałych dla dziecka powodów chcą mu zabrać to, co towarzyszy mu od zawsze. Coś, co dla dorosłych jest normalne (korzystanie z toalety), dla dziecka jest czymś kompletnie nienormalnym. Autorka „Mamo, chcę kupę” pisze o tym w bardzo obrazowy sposób:

„Przez około dwa lata wasz maluszek robił kupkę w jedyny znany mu sposób, aż tu nagle któregoś dnia prosicie go, by robił to inaczej. Dziwicie się, że może się to spotkać z oporem? Wyobraźcie sobie, że odwiedzacie mnie w domu, a ja oznajmiam wam, że u nas należy wypróżniać się wyłącznie w rogu dużego pokoju. Wmawiam wam, że to przyjęta norma. Wszyscy tak robimy. Serio. Zapewnię wam prywatność. Proszę was, bardzo was proszę, zróbcie kupkę w rogu dużego pokoju. Nie martwcie się! Ja wszystko posprzątam! Niezależnie od tego, co bym powiedziała, będziecie czuć, że coś jest nie w porządku.”

Powiem szczerze, zrozumienie tych dwóch rzeczy zupełnie zmieniło moją perspektywę. Teraz na odpieluchowanie patrzę z większym respektem i podziwem dla dziecka, które musi tak diametralnie zmienić swoje życie. Zresztą w książce opisywane są również inne ważne aspekty życia dziecka, na które być może nie do końca zwracamy należytą uwagę, jak na przykład szaleńcze tempo życia i napięte grafiki dwulatków, w które rodzice próbują upchać naukę korzystania z nocnika. Być może polskich rodziców to jeszcze tak nie dotyczy, ale warto poczytać o tym, co prędzej czy później do nas przyjdzie.

Bardzo podoba mi się podejście do wieku, w którym dziecko powinno nauczyć się samodzielności w kwestii toalety. Jasno jest tu wyznaczony okres między 20 a 30 miesiącem życia, jako optymalny i opisane są oznaki gotowości dziecka do treningu, ale są też specjalne porady dla rodziców, którzy rozpoczynają trening nocnikowy wcześniej i później. Jamie jest dla nas bardzo miła i wyrozumiała, do czasu aż nasze pieluchowe dziecko nie skończy 3 lat, wtedy jest już śmiertelnie poważna i stanowcza. Co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że przychodzą do niej rodzice nawet 4 i 5-letnich dzieci w pieluchach na pupach, którzy czekali, aż dziecko samo do nich przyjdzie i powie, że chciałoby się nauczyć korzystać z toalety.

Metoda Jamie bardzo przypadła mi do gustu. Składa się ona z dość jasno opisanych etapów, w których obowiązują pewne zasady postępowania. Autorka pozwala nam się do nich stosować lub nie, co jest w sumie miłe, chociaż podobno większość rodziców, którzy podchodzą do tej metody raczej swobodnie, po pierwszych porażkach zaczynają jej w całości przestrzegać. Bardzo motywujące jest to, że etapy trwają od jednego do kilku dni, co potęguje wrażenie robienia postępów i jest ważne dla skupionych na osiągnięciu celów rodziców.

Wbrew oczekiwaniom rodziców w metodzie opracowanej przez Jamie nie ma żadnych nowatorskich odkryć. Myślę, że jest to zbiór tego, co podpowiada nam intuicja, co być może większość z nas robi, ale bez większego planu. Tutaj wszystko jest dokładnie uporządkowane, podzielone na etapy, z jasnymi wskazówkami co powinniśmy osiągnąć. Nie spodziewajcie się więc tego, że ktoś pokaże wam jakiś cudowny sposób, o którym do tej pory nie słyszeliście. To jest dokładnie to, co należy zrobić, kiedy uczymy kogoś nowych umiejętności, ale bardzo dokładnie i ciekawie opisane.

Jak się okazuje, większość niepowodzeń podczas nauki korzystania z nocnika wynika z błędów rodziców. Sama przeczytałam o kilku rzeczach, które robiłam nie do końca dobrze (jest to między innymi swobodne podejście do odpieluchowania). Ale jak już wcześniej pisałam, autorka nie wzbudza poczucia winy, a raczej mobilizuje do zmiany postępowania i tłumaczy, dlaczego to, co robimy, nie działa. Każdy problem opisuje dość szczegółowo, ale bardzo przystępnie. Szczerze mówiąc, po tej lekturze rodzic nie powinien mieć problemu ze stworzeniem w głowie planu na odpieluchowanie. Oczywiście łatwiej będą miały te mamy, które zajmują się dzieckiem na co dzień, niż te, których dzieci spędzają czas w żłobku czy z opiekunką, ale podpowiedzi dla żłobkowych dzieci również znajdziecie.

Bardzo polecam książkę „Mamo, chcę kupę!” nie tylko ze względu na zawartą w niej wiedzą o odpieluchowaniu, ale również ze względu na lekkość, z jaką jest napisana. Czyta się ją dokładnie tak, jakbyśmy słuchali koleżanki opowiadającej nam o przygodach z nocnikiem. Jeśli macie czas to przeczytacie ją w jeden wieczór. I zapewniam was, po tej lekturze będziecie bardzo pozytywnie zmotywowane do nauczenia dziecka korzystania z toalety. Mam nadzieję, że pójdzie wam to znacznie szybciej, niż się spodziewałyście :)

Książka „Mamo, chcę kupę” doczekała się już w Polsce drugiego wydania. Cena okładkowa to 44,90 zł. TUTAJ nieco taniej możecie kupić zarówno książkę w wersji papierowej, jak i elektronicznej.

Jeśli jesteś właśnie na etapie odpieluchowania, to zapraszam cię do lektury innych moich wpisów w tym temacie. Znajdziesz je TUTAJ.


Zawarte w tym wpisie linki, to linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nie, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu drobną prowizję. W żaden sposób nie wpływa to na cenę, którą Ty zapłacisz, ale dla mnie będzie sygnałem, że cenisz moją rekomendację :)

Zobacz
więcej

Makedo — narzędzia do konstruowania DIY

Makedo — narzędzia do konstruowania DIY

Jeśli sami w dzieciństwie uwielbialiście tworzyć konstrukcje z kartonu, to będziecie zachwyceni tą zabawką! Zestaw narzędzi do konstruowania Makedo, to zabawka, o której marzyliście w dzieciństwie i którą zapragniecie kupić swojemu dziecku!

Bugaboo Dragonfly — wózek stworzony do miasta

Bugaboo Dragonfly — wózek stworzony do miasta

Bugaboo Dragonfly to najnowszy model holenderskiego producenta, który ma być miejskim wózkiem przyszłości. Jeśli w związku z tym spodziewacie się, że lata i sam zajmuje się małym pasażerem, to niestety nic z tego.