Chęć posiadania w ogródku miejsca zabaw dla dzieci łaziła za nami, od kiedy przeprowadziliśmy się do naszego obecnego domu. Nie miałam sprecyzowanej wizji, jak to miejsce miałoby wyglądać. Najpierw marzyłam o domku na drzewie, zjeżdżalni i huśtawkach (takich pięknych jak te tutaj), ale potem uświadomiłam sobie, że plac zabaw ma być spełnieniem marzeń moich dzieci, a one domków wcale nie lubią – lubią się huśtać, kręcić, wspinać, spadać na ziemię, grzebać się w błocie i robić z niego babki. Przeszukałam pół internetu, przejrzałam setki zdjęć na Pintereście szukając czegoś, co po pierwsze mnie zachwyci, a po drugie nie doprowadzi nas do bankructwa. Kiedy straciłam nadzieję na znalezienie idealnego placu zabaw dla moich dzieci, znalazłam ten — najprostszy i najlepszy na świecie.
Małpi gaj wykonany z drewnianych belek, do których przyczepione są uchwyty i karabińczyki, a na karabińczyka wiesza się to, czego dusza zapragnie — huśtawki, liny, drabinki i inne przyrządy gimnastyczne. I ten rewelacyjny patent na huśtawkę na wystającej belce. Dla naszych dzieci pomysł idealny.
Rozrysowałam swój projekt, inspirując się tym fantastycznym placem zabaw i pokazałam go ekipie budującej w naszym ogródku szopę na narzędzia. Dwa dni później za naszym domem stał on:
W zasadzie to stała sama rama, podest i haki. Ale po szybkiej wizycie w Leroy Merlin miałam już huśtawkę, trapez, linę i drabinkę. Później kurier przywiózł prześliczną niebiesko-zieloną huśtawkę dla Heli marki Bajo. A przez kolejny tydzień wybierałam mały hamak dla dzieci, który zawiśnie między huśtawką Heli a trapezem — mam kilku faworytów, ale jeszcze ostatecznej decyzji nie podjęłam.
Dzieciaki są zachwycone. Franek od razu wymyślił, że podest i lina są idealne do zabawy w Tarzana, Lila ćwiczy wspinaczkę na drabinkach, a Hela zaliczyła pierwsze bujanie w huśtawce. Naprawdę z przyjemnością patrzę na to, jak oni bawią się na placu zabaw, który przyczynił się również do zwiększenia porządku w domu, bo dzieciaki we własnych pokojach tylko śpią, cały domowy czas wolny spędzają w ogródku :)
Od samego początku chciałam też postawić w tym małpim gaju błotną kuchnię, w której dzieci będą mogły gotować z błota, kamieni i trawy. Kiedy plac zabaw już stał, zaczęłam szukać pomysłów na to, jak nasza błotna kuchnia ma wyglądać — warunki były dwa: mała i śliczna. Znowu z pomocą przyszedł Pinterest, na którym znalazłam to cudo:
Wiedziałam, że nic takiego nie uda mi się kupić, więc zapytałam Kasi z bloga Twoje DIY, czy byłaby mi w stanie pomóc w stworzeniu takiego dzieła. Dwa tygodnie później razem z Helą mknęłyśmy do Torunia z miską, która w kuchni miała zostać zlewem. Cała reszta — materiały, projekt stworzony na bazie tego zdjęcia, głowa i narzędzia czekały na mnie w Toruniu :) 12 godzin później wracałam do Warszawy z Helą w foteliku i najpiękniejszą błotną kuchnią w bagażniku. Następnego dnia rano pozbierałam trochę niepotrzebnych akcesoriów kuchennych, zakupiłam trochę doniczek w Ikei i czekałam, aż Lila wróci z przedszkola.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po minie Lili widać, że jest absolutnie oszołomiona :) Kuchnia przeżyła już gotowanie zupy, parzenie herbaty, pieczenie ciastek, zalewanie wodą i oblepianie cieknącym błotem. To jest obecnie ulubione miejsce zabaw Lili :)
Część z was zdążyła się mnie zapytać o projekt kuchni tuż po wrzuceniu pierwszych zdjęć na Instagram, więc od razu informuje. Na blogu Twoje DIY jest już cały tutorial (o TUTAJ!), dzięki któremu będziecie mogli sami zrobić taką kuchnię. Ja nie byłam w stanie uwierzyć, jak łatwo można zrobić coś takiego samemu — wystarczy projekt, wizyta w markecie budowlanym i wyrzynarka (i parę mniej specjalistycznych narzędzi). Nawet desek nie musiałyśmy przycinać, bo można to zrobić od razu w markecie. Zresztą kuchnia powstała u Kasi w SALONIE (nie w warsztacie, na działce czy w garażu, tylko w salonie — między kanapą a telewizorem)! Jestem pewna, że gdyby nie plotki, rozmowy, wspólny obiad i zabawianie Heli, to w 2 godziny uwinęłybyśmy się z całością, no ale wiadomo, że w dobrym towarzystwie zawsze wolniej się pracuje :)
Liczę na to, że ten wpis zainspiruje was do upiększenia własnych balkonów i ogródków – błotna kuchnia może bez problemu stanąć na tarasie, a haki do podwieszenia huśtawki czy mini hamaka dla dzieci można przecież przykręcić do sufitu balkonu sąsiada z góry :) Koniecznie dajcie znać w komentarzu (najlepiej zdjęciem), jeśli zrobicie własną błotną kuchnie (z projektu Kasi, czy jakiegokolwiek innego). Jestem bardzo ciekawa, wariacji na temat naszej kuchni :)
A oto dowód, że kuchnię można zrobić w przerwie między malowaniem paznokci a popołudniową kawą ;)