Kiedy dwa lata temu wprowadziliśmy się do naszego obecnego domu, to byliśmy rodzicami dwójki małych dzieci. Lila i Franek bardzo lubili razem przebywać, a wspólny pokój był dla nich oczywistością. O tym, dlaczego uważałam, że wspólny pokój to dobry wybór pisałam TUTAJ. Od tego czasu nic się nie zmieniło, nadal uważam, że małe dzieci powinny mieszkać wspólnie, bo jest to dla nich cenna lekcja współżycia z innymi ludźmi i budowanie więzi między rodzeństwem. Ale w życiu każdego dziecka nadchodzi taki moment, kiedy chce się ono poczuć samodzielne i potrzebuje własnej przestrzeni. Pamiętacie „Dzieci z Bullerbyn” i moment, kiedy Lisa dostała w prezencie urodzinowym własny pokój? Jej radość z wyprowadzki od braci była nie do opisania. Pomimo tego, że była zżyta z Lassem i Bossem, to miała chęć stworzenia swojej własnej, dziewczęcej przestrzeni. Lisa miała wtedy 7 lat. Chyba z tej lektury wyniosłam przekonanie, że siedem lat, czyli początek szkoły, to dobry moment na taką wyprowadzkę do własnej przestrzeni.
Nasz plan był taki, że w wakacje zamienimy nasz pokój dla gości w pokój Franka. Rzeczywistość nieco nas zaskoczyła, bo miesiąc temu, kiedy Franek zobaczył, że jego sześcioletni kuzyn ma własny pokój, stwierdził, że on również chciałby mieć swój pokój, w którym będzie jego Lego i jego książki, i mnóstwo Gwiezdnych Wojen. Najpierw były dwa tygodnie próby, bo pokój Franka położony jest najdalej, jak się da od wszystkich pozostałych sypialni. Kiedy po dwóch tygodniach spania w pokoju dla gości, Franek nadal podtrzymywał swoją chęć na przeprowadzenie się do własnego lokum, to zaczęliśmy planować zmiany.
Ten pokój jest dość trudny do urządzenia, bo jest ciemny i ma nietypową podłogę — parkiet z początku lat 80. ubiegłego wieku. Te drewniane klepki są w świetnym stanie i zdecydowanie nie chcę się ich pozbywać (bo za 10 lat sprzedam je za miliony ;)), ale ich wzorzystość nie pomaga w dobieraniu koloru ścian, mebli i dodatków. Po konsultacjach ze znawcami zdecydowaliśmy się na pomalowanie ścian na bardzo jasny (ale nie biały) kolor. Meble będą białe, a dodatki będą w ciemniejszych kolorach. Liczę na to, że wyjdzie dobrze.
Ze względu na niewielkość pokoju (10 m²) będzie tam tylko kilka mebli: duża szafa w zabudowie (stoi tam pewnie jakieś 20 lat, ale, po wymianie frontów 2 lata temu, wygląda jak nowa), łóżko, biurko, regał na książki i zabawki. Niestety ostatnio jestem wyjątkowo niedecyzyjna, więc nic konkretnego jeszcze nie wybrałam — na razie głównie przeglądam katalogi :)
ŁÓŻKO
Z wybraniem łóżka zwlekam już kilka tygodni. Namawiałam Franka na łóżko piętrowe na antresoli, żeby miał trochę więcej miejsca do zabawy, ale kategorycznie odmówił. Próbowałam go przekonać, że takie łóżko to dodatkowe miejsce do spania dla kolegów lub kuzynów, którzy będą go odwiedzać, a on wtedy zaproponował, że w takim razie chce niskie łóżko z wysuwanym dodatkowym łóżkiem. No i zaczęłam poszukiwania :) Znaleźć coś białego, ładnego i w rozsądnej cenie jest bardzo trudno. A jeszcze, gdyby starczyło na lata, to byłby ideał. Na razie otwieram i zamykam w przeglądarce zdjęcia tych 2 łóżek, zastanawiając się, które wybrać, bo jako jedyne przekonują mnie wizualnie i finansowo.
Łóżko po lewej to RICO Interbeds, a po prawej DOBLO Litdrew.
BIURKO
Chciałam kupić biurko Micke z Ikei, ale kilka znajomych mam odradziło mi ten zakup (główny zarzut to brak szuflad i niewygodna szafka w zamian), więc się wstrzymałam. Oglądałam inne dziecięce biurka, ale albo były brzydkie, albo bardzo drogie. Później trafiłam na biurko WOODszczęścia i się zakochałam. Mam kilka mebli z tej pracowni i wiem, że są bardzo dobrej jakości, więc może skuszę się na takie białe? Na korzyść tego biurka przemawia fakt, że ono najbardziej podoba się Frankowi.
KRZESŁO
To największy dylemat :) Chcę krzesło, które będzie dostosowane do wzrostu Franka, i które da podporę nogom, żeby mógł faktycznie wygodnie (i prawidłowo) siedzieć przy biurku. Ze względu na nadpobudliwość chcę uniknąć krzesła obrotowego. Na razie oglądam krzesło Stokke Tripp Trap, Childhome Lambda 2 i Babydan Danchair, bo wydaje mi się, że one spełnią wszystkie moje wymagania i będą rosły razem z właścicielem. Na razie najbardziej jestem przekonana do Lambdy, bo jest najładniejsze i cena też nie odstrasza tak, jak Stokke :)
REGAŁ
Ten mebel raczej na 100% kupię w Ikei, bo takich regałów w takiej cenie nigdzie indziej nie widziałam :) Kiedyś były to regały Expedit, teraz jest to Kallax, w każdym razie od zawsze mamy taki co najmniej jeden w domu. Cena i pojemność jest w nich absolutnie nie do pobicia :)
DODATKI
Franek jest (obecnie) fanem Gwiezdnych Wojen i bardzo chciałby mieć wszystko z Lukiem Skywalkerem. Początkowo chciałam, żeby cały pokój był urządzony jak Sokół Millenium, ale potem pomyślałam sobie, że za rok (albo trzy) Gwiezdne Wojny nie będą już takie fajne, więc pokój straci rację bytu. Dlatego postanowiłam, że będzie tam dużo Gwiezdnych Wojen, ale tylko w dodatkach, która zawsze można zmienić. Założenie jest takie, że żadnych mebli, ani podłóg, ani ścian nie planuję już w tym pokoju wymieniać, więc wszystko musi posłużyć jeszcze z 10 lat, do czasu aż Franek będzie chciał sobie coś tam zmienić własnoręcznie.
Mamy więc już pościel z Gwiezdnymi Wojnami (koniecznie z epizodów IV-VI) i bardzo duży kosz na pranie R2D2. Będzie duża naklejka na ścianę z Lukiem Skywalkerem i duży napis „May the Force be with you”. Będzie lampka nocna w kształcie świetlnego miecza. Będzie też dywan i zasłony, ale na razie nie mam na nie pomysłu :) Ale tak czy inaczej, jeśli kiedyś wywalimy wszystkie dodatki z Gwiezdnymi Wojami, to zostanie całkiem fajny pokój, który będzie można obkleić plakatami ulubionych zespołów czy najładniejszych modelek ;)
Dajcie znać czy wam się podoba, a jeśli wiecie o jakichś super meblach, albo dodatkach w tematyce STAR WARS to koniecznie piszcie o tym w komentarzach, w końcu co dwie głowy to nie jedna!