Każdy, kto przejrzał dostępne na rynku nosidła dziecięce w poszukiwaniu ideału z całą pewnością trafił na nosidło Onbuhimo. Egzotyczna nazwa i niespotykana konstrukcja zazwyczaj zniechęcają do tego, by przyjrzeć się temu nosidłu z bliska, ale moim zdaniem warto się przemóc i poczytać o tym dziwnym wynalazku. Zwłaszcza jeśli marzy wam się noszenie dziecka w nosidle bez zapinania pasa biodrowego, który jednym uciska brzuch, a innym ociera kolce biodrowe. Albo jeśli jesteście wysocy, albo jeśli planujecie nosić starszaka w kolejnej ciąży. Zasadniczo to nosidło spodobać może się wielu, u mnie Fidella Onbuhimo ma mnóstwo plusów!
Co to jest Onbuhimo?
Onbuhimo to japońskie nosidło, które nie ma pasa biodrowego. Niby wygląda podobnie do nosideł ergonomicznych, ale jak człowiek zaczyna je na siebie zakładać, to ma wrażenie, że coś się w nim urwało i raczej nie uda się nosić w tym dziecka. Po pierwszym ataku paniki i skorzystaniu z instrukcji okazuje się jednak, że Onbuhimo zakłada się w sumie tak, jak szkolny plecak, ale zamiast książek musimy wsadzić do niego dziecko.
Tradycyjne Onbuhimo składa się z materiałowego panelu oraz długich pasów naramiennych, które reguluje się przy pomocy kółek przyczepionych do dolnej części panelu. Fidella Onbuhimo, czyli niemiecka wariacja na ten temat, ma zwykłe, łatwo regulowane szelki przyczepione do panelu, jest więc to model zdecydowanie prostszy w obsłudze.
Dla kogo jest Onbuhimo?
Onbuhimo jest idealnym nosidłem dla wszystkich tych, którzy nie mogą lub nie lubią używać nosideł z pasem biodrowym. Jeśli na przykład kobieta w ciąży z jakiegoś powodu chce sobie zarzucić na plecy starszaka, to Onbuhimo będzie idealne.
Jest to nosidło, które świetnie sprawdzi się również przy wysokich rodzicach. Tacy rodzice, korzystając z nosideł, często muszą stanąć przed wyborem — czy nosić dziecko odpowiednio wysoko i zapinać pas biodrowy na wysokości klatki piersiowej, czy nosić pas biodrowy na biodrach i kazać się dziecku patrzeć na środek pleców rodzica.
Brak pasa biodrowego sprawia więc, że nie ciśnie on nas ani w brzuch, ani nie obciera nam bioder, a samo nosidło możemy ustawić sobie na takiej wysokości, by było wygodnie zarówno dziecku, jak i rodzicowi. Dużą zaletą Onbuhimo jest kompaktowy rozmiar i mała waga – bo brakuje pasa biodrowego, który zazwyczaj jest długi, sztywny i ciężki. Dzięki temu jest to świetne nosidło podręczne.
Niestety ma też swoje wady. Brak pasa oznacza, że cały ciężar spoczywa na naszych ramionach. Jeśli wybieramy się na krótki spacer, nosimy w nim lekkie dziecko i nie planujemy górskiej wycieczki, to nie będzie nam to przeszkadzało. Jednak przy dłuższych wyprawach będzie to dokuczliwe. Sama używam Onbuhimo jako nosidła na wszelki wypadek, zmieści mi się wszędzie i nie ciąży w torbie, jeśli więc widzę, że Hela pada z nóg i będę musiała ją kawałek ponieść, to wkładam ją do Fidelli. Ale nie porwałabym się na wielogodzinne noszenie ciężkiego dziecka w Onbuhimo.
Zgodnie z rekomendacją producenta Fidella Onbuhimo przeznaczona jest dla dzieci o wadze od 10 do 30 kg, aczkolwiek górną granicę wagową powinien wyznaczyć wasz kręgosłup, bo tak się składa, że w przydziale dostaliście jeden na całe życie i głupio go sobie w młodości popsuć. Warto pamietać, że tak jak wszystkie nosidła, również to powinno być używane z dziećmi, które już samodzielnie siedzą.
Jak nosić w Onbuhimo?
Onbuhimo służy do noszenia dzieci na plecach, ale jeśli ktoś chce to może w nim nosić również na brzuchu. Ja z racji tego, że Hela jest już duża, noszę już wyłącznie na plecach. Nosidło zakładam na stojące dziecko — przekładam nogi Heli przez nosidło, a następnie zakładam nosidło na plecy tak jak plecak. Można to też robić na siedząco — posadzić dziecko na nosidle, przełożyć nogi przez pasy naramienne i założyć nosidło na plecy. Jest to banalnie proste, jeśli już ogarniemy, w który otwór należy włożyć nogi dziecka.
Czym wyróżnia się Fidella Onbuhimo?
Nosidła marki Fidella wyróżniają się możliwością regulacji szerokości i wysokości panelu, dzięki czemu możemy dopasować wielkość panelu do dziecka. Warto pamiętać, że panel przy nogach dziecka powinien sięgać od jednego do drugiego dołu podkolanowego, natomiast jeśli chodzi o wysokość, to powinien sięgać karku. Przy dzieciach kilkuletnich, które same już chodzą, nie musimy być aż tak rygorystyczni — panel może sięgać do połowy uda i kończyć się na wysokości łopatek.
Fidella Onbuhimo daje możliwość regulacji szerokości panelu w zakresie 15-46 cm, co oznacza, że spokojnie wystarczy na cały okres noszenia (przy założeniu, że zaczynamy nosić dziecko siadające o rozmiarze ubranek 74 cm). Mierząca sobie 90 cm wzrostu Helena jeszcze nie korzysta z całej szerokości panelu. Warto pamiętać, że najmniejsza szerokość panelu (15 cm) raczej nie pozwala na uzyskanie prawidłowej pozycji dziecka w nosidle, ale szczerze mówiąc, jest to raczej szerokość dla lalki niż dziecka. Jeśli do nosidła wsadzimy siedzącego półroczniaka, to panel będzie musiał być znacznie szerszy niż te 15 cm.
Jeśli chodzi o wysokość to mamy możliwość regulacji panelu w zakresie 30-45 cm, co też jest w zupełności wystarczające. Na zdjęciach Hela (90 cm wzrostu) ma trochę skrócony panel (ok. 37 cm), więc spokojnie mogłabym go jeszcze przedłużyć o prawie 10 cm i dojść z nim aż do karku.
Bardzo dużą zaletą nosidła Fidella Onbuhimo jest materiał, z którego jest uszyte. Jest to 100% bawełna organiczna o splocie żakardowym, czyli materiał chustowy, lepiej dopasowujący się do pozycji dziecka niż tkanina o splocie prostym popularna w nosidłach ergonomicznych.
Dla fanów kapturków w nosidłach mam dobrą informację — Fidella Onbuhimo takowy posiada, przyszyty na stałe z możliwością regulacji jego długości i przyczepiany do pasów naramiennych przy pomocy tasiemki.
Ile kosztuje i gdzie kupić?
Fidella Onbuhimo nie jest tanim nosidłem, ale też nie odbiega ceną od większości nosideł szytych z materiału chustowego. Cena regularna wynosi ok. 550 zł, ale ja za swoje nosidło zapłaciłam 360 zł w trakcie kampanii Fidelli na Limango!
Jeśli akurat nie jest dostępne na Limango, to można je kupić TUTAJ.
Zdjęcia: Agnieszka Wanat
