W końcu udało mi się w 99% zakończyć pracę nad projektem pod tytułem „Pokój dwóch dziewczynek”, jakieś drobiazgi będę pewnie jeszcze zmieniać, ale ogromna większość jest już zakończona. W sumie cieszę się, że tak dużo czasu mi to zajęło, bo w międzyczasie zmieniałam trochę rzeczy (część za waszą namową) i teraz mogę wam już pokazać, jak udało się nam urządzić pokój dla czterolatki (która zmieniła współlokatora ze starszego brata na młodszą siostrę) i półtorarocznej dziewczynki (która wyprowadziła się z sypialni rodziców, na zupełnie nową dla siebie przestrzeń).
Na początku stycznia (o TUTAJ) pisałam o tym, jak planuję urządzić pokój dziewczynek, od tego czasu w pokoju powoli pojawiały się nowe rzeczy, ja myślałam o tym, czy to, co planuję zrobić, jest dobre, a wy pisaliście o tym, co jeszcze powinnam przemyśleć. Efekt jest świetny, więc tym chętniej się nim dzielę :)
„GARDEROBA”
Ta część pokoju powstała najszybciej, bo byłam bardzo przekonana, że to, co chcę tam zrobić, sprawdzi się w praktyce. Mamy więc tam bardzo pojemną komodę Malm z IKEI oraz mniejszą komódkę Malm, która pełni funkcję „toaletki”. Zgodnie z tym, co pisałyście czteroszufladowy Malm, MUSI zostać przymocowany do ściany, bo w przeciwnym razie przewraca się przy każdym wysunięciu wszystkich 4 szuflad. Biorąc pod uwagę, że jest to pokój, w którym mieszkają małe dzieci, mam jakieś 99% szans, że kiedyś doszłoby do wysunięcia wszystkich szuflad i przewrócenia komody, na któreś dziecko. Nie chciałam ryzykować, więc komoda jest przytwierdzona do ściany! Kiedyś na „toaletce” stanie lusterko, ale póki Hela jest mała, to nie ryzykuję (w końcu rozbite lustro to aż 7 lat nieszczęścia!)
W części garderobianej są też dwa stojaki na ubrania marki Kids Concept, które udało mi się upolować na super promocji w Smyku. Sprawdzają się bardzo dobrze — Lila jest teraz w 100% samodzielna, jeśli chodzi o ubieranie się (co oczywiście nie oznacza, że zawsze ubiera się sama), ma łatwy dostęp do wszystkich swoich ubrań.
W kąciku znalazło się miejsce na kosz na brudne ubrania, ręcznie robiony dywan i kosze, a ozdobą „garderoby” jest przepiękny scrapbookowy kolaż, który Lila dostała na urodziny oraz świetne, bardzo sztywne tiulowe pompony od Miss Pompon, chociaż ich głównym zadaniem jest tak naprawdę zasłonięcie kabla wystającego ze ściany w zupełnie bezsensowny sposób :D
Pewnie szydełkujące stałe czytelniczki wychwycą, że dywan dziewczynek prezentuje się teraz milion razy lepiej niż na początku — okazało się, że wyszydełkowanie kolejnych kilku rzeczy sprawiło, że byłam w stanie bardzo szybko poprawić ten mój pierwszy dywan :) (Dla chętnych TUTAJ można poczytać o tym, jak robiłam dywan i zobaczyć zdjęcia jego pierwszej, mniej doskonałej wersji)
ŁÓŻKO
Od początku byłam zdecydowana na łóżko Kura z IKEI, bo chciałam mieć piętrowe łóżko, w którym młodsze dziecko śpi na poziomie podłogi, ale też od początku wiedziałam, że Kura w wersji sklepowej do mnie nie przemawia. Spotkałam się więc z dziewczynami z KAPA, z którymi robiłam już parę meblowych rzeczy i zaczęłyśmy myśleć, jak zrobić z kury łabędzia ;) Stanęło na przemalowaniu stelaża oraz tapicerowaniu wszystkich boków łóżka. W efekcie powstało żółto-szare dzieło sztuki, które równocześnie jest idealnym łóżkiem piętrowym dla małych dzieci. Lila chciała mieć na górze jakiś baldachim, a ponieważ ten oryginalny z Ikei bardzo mi się nie podobał, to go kupiłam i poprosiłam KAPA o wymianę materiału na coś, co będzie pasować do łóżka. Lila śpi więc teraz w „wozie” wyjętym prosto z „Domku na Prerii”.
Hela początkowo spała na materacu położonym na podłodze, ale po tygodniu zdecydowałam się na kupno najprostszego stelaża pod materac i to był strzał w dziesiątkę. Sama czasami śpię na tym łóżku (uroki długiego karmienia piersią ;)) i od kiedy pod materacem jest stelaż, jest mi o niebo wygodniej. Bardzo więc dziękuję czytelniczce, która swym komentarzem sprawiła, że zaczęłam myśleć o tym stelażu :)
Ponieważ na dolnym łóżku często kotłują się jakieś dzieci i zwierzęta, to KAPA uszyła mi też narzutę na łóżko, dzięki czemu pościel Heli nie bierze udziału w kotłowaniu, a ja mam się czym przykryć, gdy tam śpię :)
Swoje miejsce przy łóżku mają też dwa zrobione przeze mnie pufy (jeśli chcecie wiedzieć, jak je zrobiłam, to TUTAJ są szczegóły) oraz bardzo fajna lampka ZAZU, którą Lila używa w nocy, jeśli potrzebuje mieć pod ręką jakieś źródło światła. Plusem lampki jest to, że jest ładowana przez USB, minusem jest to, że kabel od lampki wygląda jak milion innych kabli, które mam w domu, więc dosyć często się zapodziewa :)
BIURKO
Szukanie biurka dla dziewczyn trwało prawie 3 miesiące, miałam miliard pomysłów, ale żaden jakoś mnie tak do końca nie przekonywał. Miałam nawet szalony plan, że przerobię jakiś stolik z Ikei na dzieło sztuki, ale praca nad projektami DIY w postaci skrzynek na zabawki i kuchenki do zabawy skutecznie odwiodła mnie od pchania się w kolejną rzecz, którą będę robić tygodniami. Nie wiem już jak trafiłam na meble Lapgap, ale „stolik małego artysty” mnie zachwycił. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy, to wiedziałam, że Lila oszaleje na jego widok i w końcu będzie całkowicie usatysfakcjonowana miejscem do jej miliona różnych prac manualnych.
Stolik artysty jest bardzo przemyślany — ma górny blat z otworami na kredki, farby, flamastry, nożyczki i milion innych rzeczy, które chcemy mieć na biurku. Ma dziurę w blacie i wysuwany pojemnik pod spodem na ścinki czy obierki z kredek, ma pojemnik na papier, ma komplet kredek przywiązanych do biurka sznurkiem (z myślą o młodszych dzieciach, które nie koniecznie powinny roznosić kredki po całym domu) i ma również chowane paliki ze sznurkiem, na którym można wieszać prace plastyczne :) Jednym słowem spełnienie marzeń każdego dziecka, którego głównym zajęciem jest malowanie, lepienie czy wycinanie. Okazało się, że bez problemu można zamówić stolik o nieco mniej standardowych rozmiarach (dla dwojga dzieci). Mamy więc teraz najfajniejsze biureczko świata :)
Na biureczko trafiła też nowa lampka, która nie tylko oświetla biurko, ale również służy jako nocne, bardzo delikatne źródło światła, kiedy dziewczyny zasypiają. Lampka „Magic Indi” marki Nilsen ma 3 stopniową regulację jasności światła i bardzo elastyczne ramię, które jest kluczowe, jeśli służy dwóm różnym stanowiskom pracy. Dolna część lampki świeci bardzo delikatnie w 12 różnych kolorach (wybiera się je dotykowo) i właśnie ta świecąca podstawa jest naszym nocnym światłem. Ponieważ lampkę obsługuję się dotykowo, to nawet Hela potrafi nad nią zapanować :)
Kącik zabaw
W tej części pokoju zmiany miały charakter raczej kosmetyczny, ale efekt moim zdaniem jest nieziemski :) Wykorzystaliśmy wszystkie meble, które wcześniej były w pokoju — regał Expedit, domek dla lalek z Woodszczęścia i kuchnię Duktig z Ikei, która została całkowicie przeze mnie przerobiona i teraz idealnie pasuje do kącika zabaw (TUTAJ więcej szczegółów na temat tego, jak przerobiłam kuchenkę). Do domku dla lalek trafiły nowe mebelki z Ikei (super jakość i niska cena, polecam!), a w regale nastąpiło małe przemeblowanie, tak żeby w łatwym zasięgu Heli znajdowały się jej książki i zabawki oraz to, co ewentualnie może zniszczyć. W ten sposób wszystkie „cenniejsze” książki trafiły na górną część regału i stoją tam w towarzystwie podpórki z Bastama.
Wszystkie lale i misie dostały nowy dom w postaci przerobionych przeze mnie skrzynek Knagglig z Ikei — sama je malowałam i dorabiałam im kółeczka. Teraz dużo łatwiej jest Lili i Heli sprzątać lalki, no i oczywiście mają dodatkową zabawkę w pokoju, bo jeżdżąca po pokoju skrzynka, to nieskończone źródło pomysłów :)
Dziewczyny z Bastama pomogły mi przysłonić niezbyt piękne grzejniki, które mocno szpeciły pokój. Dzięki zrobionym na zamówienie osłonom grzejniki stały się nie tylko ładne, ale również przyjęły funkcję tablicy magnetycznej — jest to mega fajne rozwiązanie, które przypadnie do gustu chyba każdemu dziecku :)
Cały pokój prezentuje się super (no, chyba że akurat nie jest tam posprzątane) i co najważniejsze dziewczyny bardzo go lubią. Nie mieliśmy żadnych problemów z przeniesieniem Heli z sypialni do nowego pokoju, bo ona w końcu może tuż po pobudce wyjść z łóżka i iść się bawić zabawkami — nasza sypialnia i łóżko ze szczebelkami nie dawało jej takich możliwości. Lila ma w końcu swój wymarzony „dziewczyński” pokój, który zresztą często jest okupowany przez całą trójkę, bo jest duży i jest w nim najwięcej zabawek :)