Naklejki to fetysz mojego dzieciństwa. Uwielbiałam je naklejać, odklejać, przyklejać, znowu odklejać i tak w kółko. Oczywiście oklejone były wszystkie meble znajdujące się w moim pokoju. Od czasu do czasu starałam się też okleić nimi ściany, ale niestety kończyło się to tragicznie, bo przy próbie odklejenia schodził zawsze spory kawałek farby, a wtedy – panika w oczach, całe życie przewija się przed oczami, bo jak mama zobaczy to mnie zabije, nieudane próby przykrycia nieprzykrywalnego ubytku w farbie, bezcenna mina mamy po zobaczeniu dziury i moje ogromne wyrzuty sumienia. No i postanowienie – jak ja będę mieć własne dzieci to będę bardziej wyluzowana i nie będę zwracała uwagi na dziury w ścianie. Niestety życie zweryfikowało młodzieńcze postanowienia, prawdopodobnie to trudny okres dorastania sprawił, że przestałam akceptować ubytki w ścianach i mam ogromną alergię na naklejki w domu. Odkryłam to wtedy, kiedy Franek przykleił pierwszą w życiu naklejkę do kawałka cudownej tapety w naszym salonie. Zgadnijcie, co się stało, kiedy spróbował ją odkleić…
Dlatego pomimo usilnych starań Michała o przekonanie mnie do wykorzystania w dekorowaniu domu naklejek ściennych i sporadycznych Frankowych próbach naklejenia czegoś na ścianę byłam aktywną przeciwniczką ozdabiania domu naklejkami. Do zmiany zdania przekonałam się dopiero w trakcie spotkania Klubu Mam Ekspertek, gdzie miałam możliwość zobaczenia na żywo naklejek RoomMates, osobistego przyklejania i odklejania ich ze ścian i mebli i zabrania do domu kilku sztuk, w celu przeprowadzenia bardziej szczegółowych testów. Oczywiście Franek był wniebowzięty, kiedy zobaczył naklejki z samochodami i samolotami. A kiedy usłyszał, że może je przyklejać gdzie chce i odklejać tyle razy ile chce, to zaczął podejrzewać, że żartuję. Naklejki przeszły u nas w domu próbę ognia. Franek odkleił i przykleił je kilkadziesiąt razy, pomimo tego nadal ładnie trzymają się ściany i wyglądają jak nowe. Co więcej od ściany nie odpadł nawet najmniejszy kawałek farby – wszystko zostało no swoim miejscu. Ja w naklejkach zakochałam się tak bardzo, że postanowiłam uczynić z nich główny element dekoracyjny w nowym pokoju dzieci.
Oczywiście nie byłabym matką własnego syna, gdyby Franek nie zażyczył sobie naklejki z ogromnym Seanem McMission, której w Polsce znaleźć nie można :) Ale dla matki nie ma rzeczy niemożliwych i Sean (a właściwie Finn) przyjechał do nas zza kanału La Manche :)
To, co bardzo podoba mi się w tych naklejkach to możliwość stworzenia na ścianie czy meblach całych historii, które codziennie mogą się zmieniać, albo można tworzyć ich ciąg dalszy, taki wspólnie tworzony komiks ścienny. Naprawdę nie spodziewałam się, że naklejki mogą mieć walory edukacyjne :)
Po obejrzeniu całej kolekcji naklejek RoomMates zastanawiam się nad użyciem ich również w bardziej dorosłych pokojach (może coś trafi do naszej sypialni). Najfajniejsze jest to, że jeśli naklejka się znudzi to mogę ją przekleić w zupełnie inne miejsce – jedyny warunek jest taki, że ściana ma być sucha i czysta.
Wad na razie nie dostrzegłam żadnych, no chyba, że wadą jest fakt, że lepiej je widać na jasnych ścianach.
Ceny naklejek są różne i zależą od zestawu. Komplet 26 naklejek z różnymi pojazdami kosztuje 84 zł, czyli 3,20 zł za jedną całkiem dużą naklejkę. Moim zdaniem to niedużo. Oczywiście naklejki wielkoformatowe są droższe, najdroższy egzemplarz RoomMates kosztuje 299zł.
W Wielkiej Brytanii (czyli tam gdzie kupiłam Seana) naklejki są w podobnych cenach, więc jeśli nie możecie znaleźć jakiejś naklejki w Polsce, to szukajcie na brytyjskim Amazonie :) Tam są dostępne naklejki z Gwiezdnymi Wojnami czy Lodową Krainą.
W ofercie RoomMates można znaleźć naklejki-tablice kredowe, naklejki-lustra, świecące w nocy naklejki-gwiazdki, wielkoformatowe naklejki (na przykład dwumetrowe drzewo) i wiele innych propozycji. Wejście na stronę RoomMates grozi wpadnięciem w szał zakupów, więc proszę o rozważne korzystanie z poniższych linków :)
Ja w RoomMates zakochałam się bezgranicznie. Franek również, bo wreszcie ma swobodę w dekorowaniu własnego pokoju, bez żadnych ograniczeń, no i może zmieniać wystrój tak często, jak chce. Bardzo polecam wszystkim tym, którzy szukają prostego sposobu na ozdobienie ścian w domu. Możecie zacząć od pokoju dzieci, a jak wpadniecie w naklejkowy szał, to zaczniecie nimi wyklejać pozostałe pomieszczenia.
Link do polskiego sklepu: Coocoo.pl
Link do naklejek Auta 2 na amazon.co.uk (w Polsce jest tylko kilka): Roommates Auta 2
Link do naklejek Gwiezdne Wojny na amazon.co.uk (w Polsce ich nie ma): Roommates Star Wars
Link do naklejek Kraina Lodu na amazon.co.uk (których w Polsce też nie ma): Roommates Kraina Lodu
Zawarty w tym wpisie link do sklepu Amazon, to link afiliacyjny. Oznacza to, że jeśli klikając na niego dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu drobną prowizję. W żaden sposób nie wpływa to na cenę, którą Ty zapłacisz, ale dla mnie będzie sygnałem, że cenisz moją rekomendację :)