25 lat wolności, o którą ciągle musimy walczyć

25 lat wolności, o którą ciągle musimy walczyć

Miałam w ogóle nie poruszać tego tematu, bo wiem, że takie kontrowersyjne teksty przyciągają do bloga kontrowersyjne osoby, które wpadną na chwilę, nie doczytają do końca, wrzucą komentarz, w którym obrażą mnie i moich czytelników, i znikną. Uważam też, że mój wpis nie zmieni obecnej sytuacji, bo to jest jeden tekst na kilka tysięcy znaków na niewiele znaczącym blogu. Ale kilka dni temu rozmawiałam z koleżanką, która jest feministką aktywną – czyli nie taką jak ja i ona bardzo gorąco zachęcała mnie do napisania tego tekstu, bo uważa, że każdy głos publicznie wypowiedziany w tej sprawie jest ważny. A ponieważ dla mnie ważni są inni ludzie, to dołączam do dyskusji o Deklaracji Wiary podpisanej przez kilka tysięcy lekarzy kilka dni temu.

Piszę ten tekst z punktu widzenia kobiety, która nie stosuje hormonalnej antykoncepcji, która nie musiała korzystać z zapłodnienia in-vitro i nie rozważała usunięcia ciąży nawet w sytuacji, kiedy istniało spore prawdopodobieństwo, że moje nienarodzone dziecko może mieć poważne wady rozwojowe. W związku z tym podpisanie Deklaracji Wiary przez część lekarzy ginekologów w sumie w żaden sposób mnie nie dotyka, co więcej gdybym kiedyś postanowiła skorzystać na przykład z tabletek antykoncepcyjnych i mój ginekolog odmówiłby mi wypisania recepty to poszłabym do innego. Ale nie jestem ignorantką, zdaję sobie sprawę z tego, że nie żyjemy w państwie wyznaniowym, że konstytucja gwarantuje nam równość bez względu na wyznanie i równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej, a problem Deklaracji Wiary odbije się w większości na mniej zamożnych kobietach z małych miast i wsi – czyli tych, które mają mniejszą siłę przebicia i mniejsze możliwości walki o swoje prawa niż kobiety z dużych aglomeracji.

Z jednej strony podpisanie Deklaracji Wiary przez konkretnego lekarza niewiele zmienia, bo jeśli wcześniej podzielał on zawarte w tym dokumencie poglądy na temat antykoncepcji, aborcji czy in-vitro, to tym samym zakładam, że bez podpisu na papierze tak samo odmawiałby tego swoim pacjentkom. Ale z drugiej strony podpisanie tej Deklaracji jest tożsame ze stwierdzeniem, że jako lekarz mam pisane prawo do wymagania od moich pacjentów podzielania moich poglądów. Czym innym jest zażycie tabletki antykoncepcyjnej, a czym innym jest wypisanie recepty na nią. Ostateczna decyzja należy w tym przypadku do kobiety i jest to sprawa jej sumienia. Co uderza mnie w tym temacie najbardziej, to fakt, że często Ci lekarze wykonują swoje obowiązki za nasze publiczne pieniądze, które powinny trafiać do wszystkich obywateli, a nie tylko do tych, którzy podzielają poglądy jednego z kościołów. I nigdy przez głowę by mi nie przeszło, żeby wymuszać na osobach nie podzielających mojej wiary, życia zgodnie z zasadami mojego Kościoła – ewangelizacja raczej nie powinna polegać na przymusie?

Oczywiście sytuacja, w której lekarz katolik musi dokonać aborcji może być dla niego niekomfortowa, ale jeśli pracuje w publicznej służbie zdrowia, to musi liczyć się z tym, że jego pacjentami będą osoby różnej płci, rasy, wyznania czy poglądów i te osoby będą chciały skorzystać z przysługujących im praw i z leków dopuszczonych do obrotu na terenie naszego niewyznaniowego kraju. Oczywiście zawsze mogą dać upust swoim prywatnym poglądom w swoich prywatnych gabinetach, gdzie pacjenci płacą im za leczenie swoimi prywatnymi pieniędzmi. Ale w momencie kiedy jest się jedynym lekarzem ginekologiem w danej miejscowości, który leczy za publiczne pieniądze to nie można odmawiać swoim pacjentom podstawowych praw, tylko dlatego, że nasze prywatne poglądy są inne.

Zanim przyklaśnie się Deklaracji Wiary warto odwrócić sytuację. Wystarczy wyobrazić sobie, że mieszkamy w małym mieście, w którym jedynym ginekologiem jest muzułmanin. Zgodnie ze swoją wiarą odmawiałby wam wizyt jeśli przyszłybyście do niego bez męża (ojca, brata lub syna), albo zgadzał się na takie wizyty tylko przy otwartych drzwiach. Już widzę dziewczyny, które przychodzą do ginekologa ze swoim ojcem, albo bratem, albo w ostateczności zgadzają się na wizytę przy otwartych drzwiach. Wyobrażacie sobie jak wyglądałaby nagonka na niego, jak to rozniosłoby się w mediach lotem błyskawicy? Taka sytuacja wywołałaby wśród całego społeczeństwa ogromną dyskusję, ludzie byliby zbulwersowani tym, że muzułmanie narzucają nam swoją wiarę. Tymczasem kiedy my, katolicy to robimy, to można przeczytać wiele głosów poparcia.

Nie powinniśmy nigdy dopuszczać do sytuacji, w której ktoś (bez względu czy jest to lekarz, policjant czy nauczyciel) wypełniając swoje obowiązki służbowe za publiczne pieniądze narzuca nam swój światopogląd, który jest w konflikcie z panującym prawem. Bo za chwilę może się okazać, że nie żyjemy już w wolnym kraju, tylko jesteśmy zależni od tego, w co wierzą inni. A przecież nie o taką „wolność” nam chodziło 25 lat temu.

Grafika na górze: Marta Frej

Tagi:

Zobacz
więcej

Bezpieczna droga do żłobka, szkoły i przedszkola

Bezpieczna droga do żłobka, szkoły i przedszkola

Już za chwilkę będziemy znowu odprowadzać swoje dzieci do szkoły, przedszkola czy żłobka. Zapewne jeśli pogoda pozwoli, to będziemy chodzić pieszo, czy jeździć rowerem, ale jeśli mamy daleko, albo pogoda zacznie zawodzić, to prawdopodobnie zaczniemy w tym celu używać samochodu.