Afera smoczkowa (czyli ogólnointernetowa nienawiść do zdjęcia dziecka ze smoczkiem) przynosi niespodziewane rezultaty. Zagłębiam się w literaturę medyczną, czytam o konsekwencjach długiego ssania palca, oglądam przeróżne narzędzia tortur znane jako aparaty ortodontyczne lub czytam o historii smoczków. To wszystko prowadzi mnie do materiałów poświęconych historii medycyny, w której znajduję takie rzeczy, że pękam ze śmiechu. Nie chcę tego zatrzymywać tylko dla siebie, ale nie chcę też wrzucać tego do bardziej medycznego wpisu o digitomanii (pierwszy trudny termin! ha!), który ukaże się już niebawem na blogu. Dlatego już dziś możecie przeczytać o 5 faktach z historii smoczka, które warto znać. Zachęcam do lektury, bo dowiecie się z niej jaki jest związek między smoczkiem a masturbacją!
Fakt nr 1
Pierwsze smoczki, które przetrwały do dziś pochodzą sprzed 3000 lat i zostały znalezione w dziecięcych grobach. Były to gliniane przedmioty w kształcie zwierząt. Z jednej strony była dziura, którą do środka wlewano miód, a z drugiej strony (w buzi zwierzaka) była dziura, przez którą dziecko wysysało zawartość „smoczka”.
Fakt nr 2
Na obrazie Albrechta Dürera z 1506 roku „Madonna i Dzieciątko z czyżykiem” można zobaczyć średniowieczną wersję smoczka – kawałek związanej tkaniny, do której wkładano jedzenie. Czasami maczano je w słodkim płynie. Wtedy, dokładnie tak jak dziś, smoczek był używany do uspokajania i karmienia małych dzieci. W literaturze z tamtego okresu można wyczytać, że czasami smoczki były zanurzane w napojach alkoholowych (brandy!) albo zawierały opiaty, czyli substancje narkotyczne otrzymywane z maku (tak, to nie bajki, że dzieciaki ssały sobie morfinkę ;)). Te bardziej „wyskokowe” wersje smoczków używane były do uspokajania dzieci głodnych lub płaczących z bólu. Ten średniowieczny gałgankowy smoczek przetrwał aż do XIX wieku. Jeśli ktoś Cię więc namawia do odrzucenia gumowych smoczków, które są współczesnym wymysłem złych matek, zaproponuj powrót do Średniowiecza — morfinę ciężko dostać, ale brandy sprzedają w Biedrze ;)

Fakt nr 3
W 1845 roku Ellijah Pratt opatentował gumowy smoczek w USA. Ze względu na nieprzyjemny kolor, zapach i smak gumy nie były one jednak zbyt popularne. Ludzie woleli używać smoczków zrobionych z korka, kości słoniowej, srebra, miedzi, cyny, szkła lub drewna. W sumie aż dziw bierze, że ludzkość od tego nie wymarła.
Fakt nr 4
Pod koniec XIX wieku ssanie kciuka (i smoczka) zostało opisane w literaturze medycznej jako choroba dziecięca, a kilkanaście lat później zaliczano to do poważnej patologii wieku dziecięcego. Niestety były to czasy, kiedy pediatra dopiero powstawała i lekarze zajmujący się dziećmi musieli jakoś uzasadnić swoją specjalizację. Historia ssania jako choroby zaczęła się od wad stomatologicznych, żeby w szybkim czasie stać się niepokojącym zachowaniem seksualnym. Niemiecki pediatra S.Lindner (cytowany później przez Freuda) przeprowadził obserwację 69 dzieci, które ssały kciuka, czworo z nich podczas ssania sprawiała sobie przyjemność, dotykając drugą ręką różnych części ciała w tym pochwy bądź penisa. Te badania były podstawą tezy, że ssanie kciuka jest przyczyną masturbacji. Nie oszczędzono również smoczków, w brytyjskiej broszurze medycznej ostrzegano: „Pamiętaj, że dziecko, które używa smoczka, jest jak tygrys, który posmakował krwi!”. Metody oduczania dzieci były w tamtych czasach dość drastyczne. Na ręce zakładano im specjalne metalowe rękawice lub przywiązywano ręce do kołyski. Czego się nie robiło, żeby nie wychować w domu masturbanta!

Fakt nr 5
Po II Wojnie Światowej zaczęto produkować smoczki lateksowe, a następnie silikonowe. W latach 80. XX wieku zaczęto przyglądać się kształtowi smoczków pod kątem wad zgryzu i stworzono smoczki o anatomicznym kształcie, które redukowały ryzyko powstawania wad. Obecnie można zauważyć odchodzenie od smoczków złożonych z kilku części (gumowy smoczek, okrągła plastikowa końcówka i plastikowe kółko). Coraz bardziej popularne są smoczki, które wykonane są w całości z gumy.

Współczesne badania dotyczące ssania palca oraz smoczka nie dotyczą już (niestety!) ich związku z masturbacją, ale poświęcone są wadom zgryzu, wymowy czy wpływowi na laktację. Chociaż jestem pewna, że gdyby szepnąć słówko o smoczku i masturbacji paru oszołomom, to temat miałby szansę popłynąć na nowo ;)
Źródła:
- Jonathan Gillis, „Bad habits and pernicious results: thumb sucking and the discipline of late-nineteenth-century paediatrics.”, Medical History, Jan 1996; 40(1): 55–73.
- Silvia Diez Castilho, Marco Antônio Mendes Rocha; „Pacifier habit: history and multidisciplinary view”, Jornal de Pediatria (Rio J). 2009;85(6):480-489:
- Nicholas Day, „Babies suck: The twisted history of pacifiers”, http://www.salon.com/2010/04/27/pacifier_anxiety/
- http://www.babybottle-museum.co.uk/