Według kodeksu drogowego kobiety w widocznej ciąży nie mają obowiązku zapinać pasów w samochodzie. Nie wiem który geniusz to wymyślił, ale musiał mieć mocno narąbane w głowie skoro doszedł do wniosku, że podczas wypadku kobieta w ciąży bez zapiętych pasów będzie bezpieczna. Pasy samochodowe ratują życie, sprawiają, że nasze ciało obrywa znacznie mniej niż gdyby rzucało nami po całym samochodzie. Oczywiście źle zapięte pasy mogą być groźne dla nienarodzonego dziecka, ale niezapięte pasy są groźne zarówno dla matki jak i dziecka. Wyobraźcie sobie, że kierujecie samochodem w zaawansowanej ciąży bez zapiętych pasów. Podczas zderzenia wasz brzuch z dużą siłą wbija się w kierownicę. Raczej nie skończy się to za dobrze. I kiedy sprawdziłam kodeksy drogowe w kilku zachodnich krajach okazało się, że tam ciężarne muszą zapinać pasy. Więc widocznie to jest jakiś polski ewenement, że u nas ciężarne w niezapiętych pasach są bezpieczne.
Prawidłowe przeprowadzenie pasa u kobiet w ciąży nie jest skomplikowane. Górna część biegnie między piersiami i nad brzuchem a dolna pod brzuchem. Takie położenie sprawia, że podczas wypadku pas nie powinien uciskać płodu. Ja dodatkowo w każdej ciąży używałam specjalnego adaptera do pasów – kiedy byłam w ciąży w Szwajcarii lekarz zalecił mi jeżdżenie z takim adapterem, więc w ogóle nie dyskutowałam o tym, czy jest to na pewno potrzebne. Do czego służy taki wynalazek? Adapter do pasów zapobiega przemieszczaniu się dolnej części pasa w górę i sprawia, że pas nie uciska macicy w żadnym stopniu. Mamy więc pewność, że podczas wypadku pas nie będzie bezpośrednio zagrażał dziecku. Jest świetnym rozwiązaniem dla każdej ciężarnej, która boi się zapinać pasy w ciąży.
W tej chwili od kilku miesięcy używam adaptera BeSafe i muszę powiedzieć, że sprawdza się on znacznie lepiej niż jego poprzednik Clippasafe. Adapter do pasów jest materiałową nakładką, którą kładzie się na fotelu i zapina taśmą owiniętą wokół fotela. Po zajęciu fotela miedzy naszymi nogami znajduje się specjalna taśma z prowadnicą na pas bezpieczeństwa. Zapinamy pas samochodowy normalnie, a jego dolną część wkładamy do tej prowadnicy. Przełożenie dolnego pasa przez prowadnicę sprawia, że pas odsuwa się od naszego brzucha i cały czas znajduje się pod nim. Jeśli jeździmy w ciąży bez adaptera to niestety zdarza się, że pas przesuwa się w górę i zaczyna nachodzić na nasz brzuch (przynajmniej dopóki nie mamy ogromnego brzucha :)), ja jeżdżąc bez adaptera ciągle muszę poprawiać pas, bo jakiekolwiek moje ruchy podczas prowadzenia samochodu sprawiają, że pas się przemieszcza (a brzuch mam już mocno widoczny). Adapter do pasów ma też inną cudowną zaletę – jeśli uciskanie pasa powoduje u was jakikolwiek dyskomfort, to dzięki adapterowi ten dyskomfort zniknie, bo pas zostanie od brzucha odciągnięty tak, że nie będzie go uciskał. To właśnie adapter sprawił, że w pierwszym trymestrze byłam w stanie normalnie jeździć do pracy samochodem, gdyby nie on to zwiedzałabym każdy przydrożny krzak :D
Oczywiście BeSafe ma też swoje wady – a mianowicie podróżowanie z adapterem ciężarnych w dłuższych spódnicach i sukienkach nie jest super, bo niewygodnie przekłada się wtedy pas – szczególnie jeśli spódnica ma nie zostać pognieciona, to z adapterem się to raczej nie uda. Ale ja już sie do tego przyzwyczaiłam i przerzuciłam się na krótkie spódnice i sukienki :D
Drugą wadą jest fakt, że akurat ten model, który ja mam da się zamontować tylko na fotelach – w naszym samochodzie nie jest to żaden problem, bo z tyłu mamy 3 osobne fotele, ale gdyby była tam kanapa, to nie mogłabym podróżować z tyłu (czego i tak nie lubię ;)). Nieco droższy model adaptera – Besafe iZi fix ma możliwość zaczepienia go na Isofixy, więc z nim można podróżować na tylnej kanapie, jeśli tylko nasz samochód ma takie zaczepy.
Adapter do pasów BeSafe kosztuje 180zł (z Isofixem 190zł). Moje dwa ciążowe adaptery obsłużyły już kilka nie moich ciąż, więc jeśli nie chcecie kupować adaptera, to zawsze możecie podpytać koleżanki, które ciążę mają już za sobą czy nie korzystały z adaptera i nie chciałyby go wam pożyczyć :)