O tym dlaczego nasze wkrótce mające się urodzić dziecko nie będzie miało własnego pokoju, ale początek swojego życia spędzi z rodzicami pisałam TUTAJ, z poprzednią dwójką przeszłam wszelkie możliwe kombinacje i wiem, że tak jest najwygodniej. Ponieważ mam już spore doświadczenie i wiem jak mogą wyglądać pierwsze miesiące z noworodkiem, to chciałam, żeby kącik w sypialni był przede wszystkim praktyczny. Potrzebowałam 2 mebli – przewijaka/komody na rzeczy dziecka oraz kołyski. Wiele z was namawiało mnie na fotel do nocnych karmień, ale mamy na tyle wygodne łóżko (z wysokim miękkim oparciem), że fotel byłby raczej bezużyteczny :)
Najszybciej znalazłam kołyskę, ale był to raczej ogromny zbieg okoliczności :) Długi czas przeglądałam różne używane kołyski i kosze. Zakochałam się w kołyskach i koszach retro, których oczywiście nie można kupić w sklepie, ale trzeba czekać, aż ktoś coś takiego wynajdzie na strychu i wrzuci na Allegro. Po kilku tygodniach bezowocnych poszukiwań doszłam do wniosku, że powinnam wziąć po prostu to co jest, a nie czekać na jakiś cud. W sklepie KAPA, który zajmuje się między innymi renowacją starych mebli miałam wcześniej upatrzony kosz, który jako tako mi pasował, więc pojechałam go obejrzeć na żywo i przy okazji zapytać się o możliwość przemalowania go na inny kolor. Chyba podczas oglądania kosza nie miałam zachwyconej miny, bo pani Kasia zaczęła mi opowiadać o starej kołysce, która właśnie do nich przyszła i była co prawda jeszcze przed renowacją, więc nie prezentowała się zbyt pięknie, ale za to mogłam sama określić jak ma ostatecznie wyglądać. No i ta kołyska zawładnęła moim sercem. Ustaliłam w jakim ma być kolorze, dobrałyśmy do tego kolor ochraniacza i kołderki (bo KAPA to nie tylko meble, ale też tekstylia i oświetlenie!) i czekałam. Kiedy po kilku tygodniach zobaczyłam gotową kołyskę to padłam z wrażenia – jest przepiękna, a do tego kosztowała połowę tego co nowe kołyski w sklepie. No i nie muszę wam mówić, że mebel, który trzyma się tak dobrze przez kilkadziesiąt czy kilkanaście lat jest po prostu dobrej jakości. Dzięki kółkom będą mogła w nocy przysuwać ją blisko łóżka, a w ciągu dnia będzie stała pod ścianą. Kołyska jest długa (85 cm długości), więc planuję, że wystarczy na pół roku, no chyba że potomkini zacznie próby siadania wcześniej.
Znalezienie komody było o wiele trudniejsze. Moje wymagania były wyśrubowane – miała pomieścić wszystkie rzeczy malucha, a do tego miała zajmować niewiele miejsca. W zasadzie zadanie wydawało się niewykonalne, bo wszystko co jest dostępne w sklepach to albo wielkie komody, albo wąskie przewijaki z 2 półkami pod spodem. Dlatego zdecydowałam się zrobić taki mebel na zamówienie. Wybór padł na Northome, który czaruje z drewna przepiękne meble i mebelki. Zdjęcia ich arcydzieł tak bardzo mnie zachwyciły, że koniecznie chciałam zamówić moją komodę u nich. I był to strzał w dziesiątkę, bo mebel jest prześliczny, świetnie zrobiony i bardzo praktyczny.
W 3 dużych i głębokich szufladach mieści się WSZYSTKO, co jest potrzebne małemu dziecku. Mam więc wszystko na wyciągnięcie ręki, ale nic nie leży na wierzchu (czego osobiście bardzo nie lubię). Do tego kolorystycznie udało nam się wszystko dograć, a bałam się tego najbardziej :)
Teraz pozostało mi skompletować ostatnie elementy wyprawki i spakować torbę do szpitala :)