No i stało się :) Od 3 dni mamy kolejną córeczkę, a od wczoraj jesteśmy już w piątkę w domu. W ciągu ostatnich kilku dni otrzymałam od was tak wiele gratulacji, ciepłych słów a nawet prezentów (!), że nie wiem nawet jak dziękować :) To bardzo miłe, że nasz prywatny cud został dostrzeżony przez innych i, że inni cieszą się naszym szczęściem.
Helenka jest oczywiście najpiękniejsza na Ziemi i jest malusieńkim okazem zdrowia. Jest najmniejsza ze wszystkich dzieci, które przyszło mi urodzić, co sprawia, że każda czynność, którą trzeba przy niej wykonać paraliżuje rodziców i dziadków. Tylko Lila i Franek nie mają absolutnie żadnych oporów przed angażowaniem jej w swoje zabawy ;)
Po dwóch dniach spędzonych pod fantastyczną szpitalną opieką (ogromnie dziękujemy zarówno położnej odbierającej poród, jak i pani doktor, pod której opieką była Helenka), teraz uczymy się na nowo bycia rodziną. I pewnie za parę tygodni napiszę, że 3 dziecko w zasadzie nic nie zmieniło w naszym życiu, chociaż na razie wydaje mi się, że przewróciło je do góry nogami – wszystko co do tej pory było znane, ułożone i zaplanowane już takie nie jest :)
Tymczasem padam z nóg i idę szukać sposobu na to, żeby pomimo nocnych karmień, niedospania i chodzenia na rzęsach znaleźć czas na pisanie :)