Każdy rodzic ma prawo do wypoczynku, nawet jeśli mają być to tylko dwa dni rocznie, to należy je spędzić w jakimś ładnym miejscu, na przykład w takim Gdańsku. Co zrobić, żeby pomimo smutku i tęsknoty za zostawionymi w ramionach babci dziećmi, bawić się dobrze i mieć co wspominać przez najbliższy rok?
1. Kup tanie bilety na samolot. Uwaga! PRZED wejściem na pokład należy się upewnić, że nie lecisz z kimś, kto panicznie boi się latać!
2. Zabierz 2 najfajniejsze kumpele (męża też możesz), ale upewnij się, że te koleżanki nie wyglądają jak Nimfa i Miss Ferreira, ale raczej jak zwykła Natalia czy Sara.
3. Zaplanuj wyjazd tak, żeby w tym czasie w Gdańsku było niezwykle interesujące spotkanie 350 osób, które mają podobne zainteresowania do Ciebie. W moim przypadku było to Blog Forum Gdańsk.
4. Spotkanie powinno odbyć się w jakimś architektonicznym arcydziele, którego widok po prostu odbierze Ci mowę.
5. Całą imprezę powinien prowadzić Radek Kotarski. Bo tak.
6. Najlepiej, jeśli spotkanie zaczyna się od wystąpienia artysty z USA, o którym nie miałaś wcześniej pojęcia. Po tym, jak zejdzie ze sceny, zrozumiesz, że mazanie czarnym markerem po gazecie nie tylko może być sztuką, ale jest niezwykle inspirujące i może wpłynąć nawet na życie takiej Marysi z Warszawy (to znaczy z Wrocławia).
7. Jak już siądzie Ci energia, to posłuchaj pasjonującej rozmowy z profesorem Bralczykiem, który swoją erudycją i elokwencją wbije Cię w fotel. Po tej godzinie już wiesz, że na starość chcesz zostać profesorem Bralczykiem.
8. Na koniec wykorzystaj dwie godziny wolnego i koniecznie odwiedź wystawę stałą w Europejskim Centrum Solidarności. Jest zachwycająca – świetnie przygotowana i bardzo (ale to bardzo) wzruszająca.
9. Jeśli łzy w oczach nie pozwolą Ci dłużej oglądać wystawy, to koniecznie wjedź na dach ECSu. Widok zapiera dech w piersiach i wysusza łzy w oczach.
10. Z żalem i smutkiem, że weekend minął tak szybko, możesz wracać do domu. Na szczęście wszystko będzie można powtórzyć za rok.
.
.
.
A i nie przeglądaj zdjęć z imprezy, bo się okaże, że mąż powinien był jednak zostać w domu ;)
Zdjęcie na okładce Krzysztof Kotkowicz.