W ubiegłą sobotę brałam udział w warsztatach dla dzieci organizowanych przez Fundację Orange. Przez cały dzień uczniowie klas 4-6 z 5 pracowni Orange uczyły się kodowania. Ale zanim pozwolono im usiąść przed komputerami i pracować z trenerami, musiały porozmawiać ze mną :) Moją rolą było wyciągnięcie od nich pomysłów na to, jak miałby wyglądać Internet ich marzeń. Im dłużej z nimi rozmawiałam, tym bardziej byłam przekonana, że Internet jest dla nich bardzo naturalnym środowiskiem. Mają konta na Facebooku, dużo czasu spędzają na YouTube, wolą Snapchata od Instagrama, lekcje odrabiają przy pomocy Internetu, uwielbiają grać w gry komputerowe, zamiast „Złotych myśli” mają Aska. Oprócz tego wiedziały jak wykorzystać Internet – mój ulubiony przykład, to chłopiec, który uwielbiał rysować i dzięki filmikom znanych rysowników na YouTube mógł podglądać ich technikę, uczyć się od nich, co jest dla mnie wystarczającym uzasadnieniem do udostępniania Internetu dzieciom. Wbrew pozorom nie były to dzieciaki z Warszawy czy innych dużych miast, tylko z małych miejscowości położonych daleko od wielkich aglomeracji. Jeśli więc mamy nadzieję, że uda nam się „ochronić” dzieci przed światem wirtualnym uciekając w mniej zaludnione miejsca, to jest to mało możliwe :) Ekrany to chleb powszedni dla naszych dzieci, kiedy one dorosną nikt nie będzie sobie wyobrażał pracy bez świetnej znajomości komputerów i Internetu, biegłości w poruszaniu się po świecie wirtualnym, umiejętności wykorzystania go do własnych celów.
My, jako rodzice powinniśmy pokazać naszym dzieciom jak fascynujący może być świat wirtualny, pozwolić im go odkrywać, ale równocześnie musimy być świadomi zagrożeń jakie on za sobą niesie. Bez względu na to, jakie zdanie na temat udostępniania dzieciom nowych technologii mają lekarze, psycholodzy czy nauczyciele, to ostatnie słowo i tak należy do nas. Nie ma jedynych właściwych i gotowych rozwiązań, są jedynie wskazówki dla rodziców i dzieci.
Ponieważ dzisiaj jest Dzień Bezpiecznego Internetu, chciałam się z wami podzielić wskazówkami na temat tego, w jaki sposób z różnych ekranów i elektronicznych dobrodziejstw powinny korzystać dzieciaki. Jest to połączenie opinii psychiatry dziecięcego z moimi własnymi doświadczeniami jako matki i zapalonego gracza komputerowo-konsolowego. Jeśli interesują was jedynie wskazówki psychiatry, to znajdziecie je w tym opracowaniu, które powstało dzięki Fundacji Orange i Fundacji Dzieci Niczyje na podstawie książki Serge’a Tisserona „Dziecko w świecie obrazów”. Szczególnie zachęcam do tego rodziców dzieci 9+, bo w moim wpisie poruszam jedynie część kwestii, które są ważne dla starszych dzieci.
Jak długo dzieci mogą patrzeć w ekran?
Bez względu na wiek dziecka powinniśmy ograniczać czas, który spędza przed telewizorem, komputerem, konsolą, tabletem czy telefonem. Nawet dorosłym bardzo łatwo się w tym zatracić, a przecież my już rozumiemy, że nie można całego życia spędzić patrząc się w ekran. Godziny, w których dziecko może oglądać czy grać powinny zostać ustalone wspólnie, ale oczywiście to rodzic powinien mieć tutaj ostatnie zdanie. Bo jeśli wyszczekany nastolatek zacznie negocjacje od 12h dziennie, to poniżej 6 raczej nie zejdzie. Moim dzieciom ten czas określam na podstawie doświadczenia – sprawdzam po prostu co jest dla nich optymalne, najczęściej sugeruję się długością bajek dla danego wieku dziecka. Jeśli widzę, że Franek strasznie się kręci dookoła konsoli pomimo wyczerpania limitu, to odrywam go wspólną aktywnością (czytanie, granie w gry planszowe, gotowanie, cokolwiek innego), tak żeby jego myśli przestały błądzić wokół Lego Marvel. Limit Franka to 3 godziny tygodniowo (najczęściej gra po godzinie w piątek, sobotę i niedzielę), oprócz tego staramy się jak możemy ograniczać korzystanie z tabletów i telefonów, telewizji prawie wcale nie oglądamy, ale raz w tygodniu lubię im włączyć jakąś dłuższą bajkę dla dzieci (to, czego nie zdążyliśmy zobaczyć w kinie).
Z kim gra dziecko?
Dziecko powinno grać z rodzicami aż do 6 roku życia. Ktoś w końcu musi przechodzić trudniejsze poziomy w grze, a oprócz tego wspólna gra pozwala nam zrozumieć, czy to jest dobra gra dla dziecka, co ono z niej rozumie, jakie wzbudza w nim emocje. Z punktu widzenia mamy małego gracza jest to dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu wiemy, które gry są dla Franka dobre. Poza tym wspólne granie naprawdę bardzo dobrze buduje relacje między ludźmi, bo jest to wbrew pozorom bardzo towarzyskie zajęcie. Jeśli mamy szkolne dziecko, to fajnie jeśli w graniu towarzyszą koledzy i moim zdaniem lepiej żeby grali razem na żywo niż po sieci :) Dzięki temu my lepiej poznamy przyjaciół naszego dziecka, czyli możemy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu ;)
Gdzie gramy?
Bardzo ważne jest to, żeby urządzenia do grania czy oglądania znajdowały się w miejscach wspólnych (na przykład w salonie). Dzięki temu nie ma obawy, że dziecko będzie korzystało ze sprzętu ponad wyznaczone limity, albo będzie korzystało z nich w nieodpowiedni sposób, poza tym rodzic będzie zawsze pod ręką i będzie mógł rozmawiać o tym, co się dzieje na ekranie (ważne szczególnie w przypadku trudnych poziomów w grze ;)). Dzieci do pewnego wieku (9-12 lat) nie powinny mieć własnych telefonów, tabletów, smartfonów, telewizorów i konsoli. Jeśli coś należy do dziecka, to ono samo decyduje o tym, w jaki sposób i jak długo z tego korzysta. Dając dziecku klocki Lego nie mówimy mu przecież: „możesz się nimi bawić tylko 2 godziny dziennie i nie w dni, w które chodzisz do szkoły”. Dziecko dysponuje klockami Lego, bawi się nimi wtedy, kiedy chce i tak długo jak chce. Jeśli damy dziecku konsolę a potem wprowadzimy limity w korzystaniu, to ono tego nie zrozumie. W końcu dlaczego może bawić się klockami cały dzień a tabletem tylko godzinę? Nie ma żadnego problemu w tym, żeby konsola czy tablet należały do rodziny, w końcu tak jest w wielu domach z telewizorem. Telewizor nie ma przypisanego właściciela, może korzystać z niego każdy, ale są pewne ograniczenia.
W co gramy?
Może nie wszyscy jeszcze to wiedzą, ale większość gier robionych jest dla dorosłych, w związku z czym jest tam przemoc, nagość, krew, seks i rozjeżdżanie niewinnych pieszych na ulicach Los Santos. Dlatego bardzo ważne jest zwracanie uwagi na oznaczenia wiekowe. Jeśli więc wasze dziecko koniecznie chce dostać grę „Assasin’s Creed”, bo to jest gra, w której się biega po dachach, to obejrzyjcie chociaż jednego gameplaya i zrozumiecie z czego wynika liczba 18 na opakowaniu :) Minecraft to nie tylko gra, w której miłe dziewczynki budują domki, ale są tam również zombie, które pożerają te dziewczynki. Zresztą oprócz sprawdzania ograniczenia wiekowego warto grać razem z dzieckiem w nową grę. Dzięki temu osiągniemy potrójną korzyść. Po pierwsze będziemy mieć trochę rozrywki, po drugie sprawdzimy czy gra jest odpowiednia dla naszego dziecka, czy nie ma tam czegoś, czego nie rozumie, albo się boi, a po trzecie spędzimy czas razem z dzieckiem i będziemy mieć kolejny wspólny temat do rozmów.
Dobrze jest też na naszych przeróżnych sprzętach udostępnianych dziecku (oraz w grach) używać tak zwanej „kontroli rodzicielskiej”, czyli po prostu takich ustawień, które uniemożliwią włączanie programów, gier czy stron nieodpowiednich dla dzieci. Ale nawet to nie zwalnia nas od rozmawiania z dzieckiem na temat tego, co takiego robi w świecie wirtualnym, bo jeśli będziemy się tym interesować i rozmawiać, to z całą pewnością nasze dziecko nauczy się bezpiecznie korzystać ze wszystkich dobrych rzeczy jakie przynosi świat wirtualny. A biorąc pod uwagę to, że już wkrótce nasze maluchy będą bardziej biegłe w tych elektronicznych ustrojstwach, to my możemy tylko na tym skorzystać :)
Rodzice, nie bójcie się świata wirtualnego, wystarczy wejść do niego razem z dzieckiem i poprowadzić go za rękę przez kilka pierwszych lat. Potem dziecko poradzi sobie samo, biorąc z niego więcej niż mu dając :)