Na pewno was nie zaskoczę, jeśli napiszę, że urządzanie pokoju nastolatce to nie jest bułka z masłem. O ile urządzając pokój młodszym dzieciom, można się zawsze wyszaleć wnętrzarsko i wcielić w życie każdy pomysł, na który nas stać, o tyle w przypadku nastolatków trzeba liczyć się z tym, że nasze wnętrzarskie pomysły liczyć się nie będą. Tak też było w przypadku projektowania pokoju Lili, ale jak patrzę na to, jak wygląda ten pokój nastolatki po remoncie, to nie mogę narzekać, bo wygląda pięknie i bardzo się wszystkim podoba. Sami zobaczcie, jak wyszło!
Jak było kiedyś?
Pokój, który obecnie jest pokojem Lili, przez kilka ostatnich lat był wspólnym pokojem Lili i Heli. Wprowadziły się tam 6 lat temu, dzieląc wspólnie przez ponad pół dekady 10 m2. Wtedy Hela była w żłobku, a Lila w przedszkolu, w związku z tym pokój przeszedł kilka mniejszych i większych zmian, żeby dopasować go do zmieniających się potrzeb dziewczyn. Jeśli jesteście ciekawi, jak urządziliśmy ten pokój dla dwóch malutkich dziewczynek, a następnie dla uczennicy i przedszkolaczki, to możecie zajrzeć do starszych wpisów wnętrzarskich!
TUTAJ zobaczycie, jak ten pokój wyglądał na początku, kiedy dziewczyny miały 5 lat i 2.5 roku. TUTAJ zobaczycie zmiany, jakie się w nim pojawiły, kiedy Lila poszła do szkoły, a TUTAJ zobaczycie, co w nim zmieniliśmy, kiedy dziewczyny miały 8 i 5.5 roku!
Z perspektywy czasu widzę, że taki mały pokój świetnie się sprawdził jako pokój dla dwójki małych dzieci, ale z czasem przestrzeń zrobiła się za mała. Rok temu dziewczyny przestały się w nim mieścić, a ich rzeczy wysypywały się z każdej szafki i każdego kąta. Do tego doszły problemy wynikające z tego, że Lila jako dziesięciolatka stała się prawie dorosła, a Hela jako siedmiolatka nadal była małą dziewczynką, coraz ciężej było im się więc dogadywać w kwestii porządku, albo tego, co powinno być w pokoju na widoku, a co schowane w szufladach. Dlatego zaczęliśmy poważnie się zastanawiać nad tym, jak ogarnąć dziecięce pokoje na nowo.
Najrozsądniejszą decyzją było pozostawienie w tym malutkim pokoju tylko jednej z dziewczyn, w związku z czym Hela dostała nowy, duży i wspólny pokój z Felą (który możecie zobaczyć w TYM wpisie), a Lila miała zostać sama na tych 10 m2!
Tak wygląda każdy remont w naszym domu!
Taka zmiana wiązała się rzecz jasna z remontem, ale byłam pewna, że skoro chcę tylko odmalować ściany i sufit to ogarnę to na spokojnie sama w wakacje. No i prawie się udało — sama powynosiłam rzeczy i posprzątałam. Niestety dość szybko, bo przy odkręcaniu wiszących na ścianie półek okazało się, że farba schodzi ze ścian płatami, również farba na suficie nie chciała się trzymać. W zasadzie mogłam się tego spodziewać, bo każdy remont w naszym domu kończy się tym, że przychodzi profesjonalna ekipa, bo trzeba zdzierać, szlifować i kłaść gładzie.
W ostatecznym rozrachunku podłogę, ściany i sufit ogarnęli profesjonaliści, a ja zeszlifowałam i zaolejowałam drewniany parapet. Ale dzięki temu Lila ma piękną lakierowaną podłogę, ścianę z równo namalowaną lamperią i sufit, z którego nic nie odpada, więc wszyscy są zadowoleni.
O tym, jak projektowałyśmy ten pokój, napiszę niżej, bo to był burzliwy proces. Natomiast od początku była pełna zgoda co do ścian. Lili bardzo podobała się lamperia w pokoju Franka (TUTAJ możecie zobaczyć, jak wygląda). Wyzwaniem było wybranie koloru tej lamperii. Lila na początku mówiła o fiolecie, ale jak sobie poprzeglądałyśmy Pinteresta, to zmieniła zdanie i chciała iść bardziej w kolory ziemi. Etap szukania tego jedynego koloru trwał dość długo, ale na szczęście odbywał się głównie w sklepie z farbami, bo kupiłyśmy tylko dwie próbki farb (po poszukiwaniach koloru do pokoju Heli i Feli te 2 próbki, to był prawdziwy sukces).
Do finału konkursu na lamperię w pokoju Lili weszły dwa kolory farb Flügger — Cegła (2387) oraz Terakota (3397), zwycięzcą okazała się nieco ciemniejsza Terakota! Górną część ściany pomalowaliśmy kolorem białym. Długa dyskusja dotyczyła wysokości lamperii — u Franka jest równa z parapetem, u Lili chcieliśmy, by sięgała nad wysoką ramę łóżka, więc ma dokładnie 100 cm wysokości.
Łóżko było w zasadzie jedynym meblem, które pojawiło się w pokoju zaraz po skończeniu malowania, bo nie miałyśmy wtedy z Lilą żadnego dogadanego projektu tego pokoju.
Trudne negocjacje wnętrzarskie
Lila miała milion pomysłów na to, jak ma wyglądać jej pokój. Spora część z nich była szalona, część poza naszym zasięgiem finansowym. Jednak największym kłopotem było to, że zmieniała zdanie co chwilę, a moja propozycja, żeby może jednak zmierzać w jakimś jednym kierunku, nie została przyjęta z entuzjazmem. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że bez pomocy projektanta z zewnątrz ten pokój nigdy nie przyjmie ostatecznego kształtu, dlatego postanowiłam skorzystać z usługi projektowania w Ikei, gdzie za 129 zł można sobie zamówić spotkanie z projektantem, który razem z nami zrobi projekt pokoju. I naprawdę była to najwspanialsza decyzja. Korzystałyśmy z projektowania online, co było super wygodne, bo nie musiałyśmy wychodzić z domu. W zasadzie projekt tego pokoju zrobiła Lila z projektantką, co było świetne, bo dzięki temu pokój jest w 100% Lili, a dzięki projektantce jest praktyczny, ma mnóstwo rozwiązań, o których nawet nie wiedziałam i przede wszystkim jest spójny wizualnie.
Oczywiście, jeśli korzystamy z projektowania w Ikei, to cały projekt opiera się na meblach z Ikei. Przyznam, że na początku trochę mi to przeszkadzało, ale potem doszłam do wniosku, że jednak jest to świetna opcja. Kiedy zobaczyłam, że urządzenie 10 m2 (meble + dodatki) nie najdroższymi przecież meblami będzie kosztowało ponad 10000 zł, to spadłam z krzesła, bo spodziewałam się kwoty o połowę mniejszej! I doszłam do wniosku, że to wspaniale, że projekt jest z Ikei, bo te meble są na tyle popularne, że łatwo je kupić z drugiej ręki.
Jak urządzić 10 m2, żeby nie zbankrutować?
Kiedy korzystamy z usług projektantów z Ikei, to jako podsumowanie spotkania dostajemy projekt wraz z całą listą produktów, które się w tym projekcie znajdują. Od początku wiemy, ile musimy za to zapłacić i od razu możemy zacząć się rozglądać za rzeczami z drugiej ręki. W czasie urządzania tego pokoju często korzystałam z Circular Hub Online, czyli z internetowego działu wyprzedaży Ikei, a z racji tego, że mieszkamy blisko Ikei, to często zaglądałam też do stacjonarnego działu wyprzedaży. Jednak najwięcej czasu spędziłam na OLX-ie i to stamtąd pochodzą największe oszczędności.
Specjalnie na potrzeby tego wpisu zrobiłam listę wszystkich mebli i dodatków, które kupiliśmy do pokoju Lili i porównałam je z aktualnymi cenami w Ikei. Dzięki poszukiwaniom mebli z drugiej ręki i wizytom na dziale wyprzedaży udało nam się zaoszczędzić prawie 40% kwoty, którą musielibyśmy wydać, gdybyśmy brali wszystko ze sklepowych półek!
Wszystko, co kupiliśmy do pokoju, kosztowało nas 6800 zł (zamiast 10800 zł), z czego połowę wydałam na OLX, a połowę w Ikei. Większe oszczędności przyniosły mi zakupy na OLX-ie, ale niestety nie wszystko dało się tam znaleźć w korzystnych cenach, gdyż niektórym sprzedającym wydaje się, że używany przez nich mebel z czasem wręcz zyskuje na wartości. Więc niekiedy to polowanie na OLX-ie było frustrujące, chociaż miałam też bardzo miłe niespodzianki, na przykład, kiedy zapytałam się o wysyłkę krzesła do biurka (było duże, więc spodziewałam się, że nic z tego nie będzie), to dostałam w odpowiedzi informację, że sprzedawca może mi je bez problemu przywieźć za drobną opłatą!
Przekonałam się również, że urządzając taki pokój, warto korzystać z pomocy przyjaciół i rodziny, bo bardzo drogie drzwi do szafy znalazłam używane w bardzo dobrej cenie, ale we Wrocławiu, więc skorzystałam z pomocy rodziców. Jedną z półek znalazłam na OLX w Lublinie, wiec kupiła mi ją siostra. Lustro udało mi się znaleźć w Ikea Circular Hub, ale we Wrocławiu, więc zakupem zajęli się przyjaciele, a transportem brat. No generalnie pół Polski urządzało Lili pokój!
Ponieważ w okresie urządzania pokoju Lili byłam częstym bywalcem OLX-a, to postanowiłam od razu sprzedawać wszystkie meble i dodatki ze starego pokoju Lili i Heli, które nie były nam już potrzebne. Nie było tego bardzo dużo (większość mebli trafiło do nowego pokoju Heli i Feli), ale udało mi się w ten sposób zarobić prawie 2500 zł! Co oznacza, że za wszystkie meble i dodatki zamiast cennikowych 11800 zł zapłaciliśmy 4300 zł. Kto by się spodziewał???
Oczywiście nie wszystko udało się kupić w niższej cenie. Nowe są materace (w grę wchodziły tylko nieużywane, a takie ciężej znaleźć na OLX), obudowa szafy (bo ma taki układ, że nie łatwo było ją znaleźć z drugiej ręki), żółty wózek (ten kolor to nowość, więc nikt go nie sprzedawał) i kilka mniejszych rzeczy, jak np. pościel. Za te wszystkie nówki sztuki zapłaciłam 1700 zł, więc nawet obyło się bez zawału przy kasie :)
Naprawdę uważam, że decyzja o tym, by spróbować poszukać mebli na OLX była tak samo dobra, jak ta, by zrobić projekt w Ikei, bo akurat tych mebli jest na OLX masa i naprawdę nie trzeba polować na nie miesiącami. Mega ułatwieniem jest to, że na OLX jest już opcja zakupu z wysyłką, więc mniejsze rzeczy możemy kupić na drugim końcu Polski, ceny wysyłki są bardzo konkurencyjne i mamy pewność, że nie zostaniemy oszukani, więc o ile nie kupujemy szafy, czy łóżka, to możemy z tego korzystać!
No i rzecz jasna ważny był też dla mnie aspekt ekologiczny tego polowania na meble i dodatki, bo to jest jednak super, że w większości żadna fabryka nie musiała produkować nowych produktów do pokoju Lili!
Jak wygląda pokój Lili?
No i w końcu nadeszła ta część wpisu, która interesuje was najbardziej! Jak już wspominałam 100 razy, pokój jest mały, ale na szczęście da się w nim zmieścić wszystko, co potrzebne.
Mamy więc rozkładane łóżko, w którym zakochała się Lila, jest to rozwiązanie bardzo praktyczne, bo w końcu przyjaciółki Lili mogą zostać na noc i spać w ludzkich warunkach. Łóżko kupiłam z drugiej ręki za pół ceny nowego! Ponieważ dużo osób pyta się o to łóżko, to od razu napiszę — to jest model IKEA FYRESDAL i sprawdza się u Lili świetnie, zarówno w wersji jedno, jak i dwuosobowej.
Pod łóżkiem znajdują się dwa wysuwane wiklinowe kosze, które są dość pojemne i które udało mi się znaleźć na OLX za śmieszne pieniądze (50 zł za 2 kosze!). One akurat są na tyle wiekowe, że zdążyli je już z Ikei wycofać, ale jakbyście chcieli sobie na nie zapolować, to nazywają się DEGERNES.
Obok łóżka stoi stolik GLADOM, który poleciła nam projektanta jako najlepszą szafkę nocną do rozsuwanego łóżka — faktycznie, kiedy ktoś u Lili nocuje i trzeba rozłożyć łóżko, to przesunięcie takiego lekkiego stolika nie jest problematyczne. Żeby zwiększyć ilość miejsca na rzeczy, pod stolikiem postawiłyśmy wysoki wiklinowy kosz (wyjątkowo z Jyska).
Nad łóżkiem wiszą kwadratowe półki EKET (prawie wszystkie z drugiej ręki), dzięki czemu ściana nie jest pusta i mamy jeszcze więcej miejsca na kolejne rzeczy oraz lampka do czytania RANARP (też z drugiej ręki). A na podłodze koło łóżka leży jutowy dywan RAKLEV (z drugiej ręki), który ślizgał się po podłodze tak niemiłosiernie, że musiałam dokupić specjalny filc pod dywany STOPP FILT (jest genialny, mega polecam!).
Na tej ścianie zmieścił nam się jeszcze regał na książki HEMNES (jeden z niewielu nowych mebli, ale za to kupiony w promocji!) oraz duże pionowe lustro (w ramie, która była w moim domu od lat 80.).
Na drugiej ścianie pod oknem mamy duże i piękne biurko ARKELSTORP, które Lila pokochała od pierwszego wejrzenia w czasie naszych wypadów do Ikei. Jest raczej drogie, więc byłam przeszczęśliwa, kiedy udało mi się ja kupić przez OLX za pół ceny. Mieliśmy bardzo długie dyskusje dotyczące krzesła do biurka, bo Lili podobały się duże i niekoniecznie wygodne do nauki fotele konferencyjne, ale pani projektantka z Ikei w kilka chwil przekonała ją do zmiany zdania i poleciła jej bardzo wygodne krzesło LÅNGFJÄLL, na którym sama siedzi w pracy. I krzesło również znalazłam na OLX (z dostawą pod same drzwi).
Nad biurkiem zawisły ramki z DESENIO (które wcześniej wisiały w biurze, które teraz jest pokojem Heli i Feli) oraz tablica SKÅDIS z Ikei, jedna z niewielu rzeczy, którą kupiłyśmy w Ikei nie na wyprzedaży czy w promocji, a na oknie wiszą piękne zasłony SANELA, o których Lila marzyła (kupione na OLX już skrócone za 1/4 pierwotnej ceny! – dlatego właśnie kocham OLX). Ponieważ biurko ma tylko dwie nieduże szuflady, to obok stanął śliczny żółty wózek RÅSKOG, którego w tym kolorze nie udało się znaleźć ani na dziale wyprzedaży, ani z drugiej ręki, więc musiałam go kupić normalnie w sklepie, jak inni ludzie ;)
I ostatni kąt w tym niedużym pokoju nastolatki to „garderoba”, czyli narożna szafa PAX, którą na początku chciałam kupić z drugiej ręki, ale nie mogłam znaleźć modułów w odpowiednim rozmiarze i kolorze. Stanęło więc na tym, że obudowa szafy jest nowa, ale jej wyposażenie (półki, drążki, oświetlenie) oraz drzwi (z zawiasami i uchwytem) są już upolowane albo na OLX, albo na dziale wyprzedaży w Ikei. Obok szafy stoi kosz na pranie SALUDING (nowy, bo nikt nie chciał go sprzedać na OLX), a po drugiej jej stronie stoi śliczna żółta komoda HEMNES (z OLX, gdyż ten kolor jest już niedostępny w Ikei), nad którą wisi lustro STOCKHOLM (z wyprzedaży) z lampką RANARP (z OLX) oraz półka BERGSHULT na wspornikach KROKSHULT.
Całość prezentuje się przepięknie i naprawdę świetnie wypada też w praktyce! To, co mnie bardzo zaskoczyło, kiedy już umeblowaliśmy pokój, to ilość miejsca do przechowywania. Niby pokój nieduży, ale faktycznie półek, pudełek, szuflad jest tyle, że część z nich jest wciąż pusta!
Zdecydowanie największym wyzwaniem jest obecnie utrzymanie porządku w tym pokoju, co rzecz jasna wynika z wieku lokatorki. Lila przez cały czas remontu (który zaczął się w sierpniu, a skończył w styczniu) mówiła, że jak w pokoju będą już wszystkie meble i dodatki, to będzie tam sprzątać. Tymczasem zgadnijcie, kto sprzątał w pokoju, żeby można było zrobić tam takie ładne zdjęcia? Ja z Agnieszką Wanat, która przyjechała te zdjęcia zrobić!!!
Ale nie narzekam, przynajmniej wiadomo, jaki ten pokój ma potencjał, jeśli tylko jest w nim porządek ;)
zdjęcia: Agnieszka Wanat